Summer (killing) in the city. Mordercze lato

Bohaterowie Morderczego lata (1999) Spike’a Lee żyją w gęstym zawieszeniu. W rozgrzanej rzeczywistości, gdzie czas płynie wolniej, ciała w klubach disco falują niepowstrzymanie, pocałunki są bardziej namiętne, seks dzikszy, a marzenia znajdują się na wyciągnięcie ręki.

Życie zdaje się sprowadzać jedynie do kopulacji, balang w popularnych dyskotekach i przeklinania na codzienność poza nimi (co ciekawe film zajmuje piątą lokatę na liście obrazów, w których najczęściej się przeklina). Dopiero gdy w mieście zaczyna grasować seryjny morderca, polujący na pary i młode kobiety, świat przypominający tandety wakacyjny szlagier, odsłania swoje mroczne korytarze.

Klimat niezobowiązującego lata w tętniącej życiem metropolii sprzyja poszukiwaniom nowej tożsamości. Ruby (Jennifer Esposito), atrakcyjna młoda kobieta, pragnie zmiany – nie chce być już obiektem seksualnych fantazji. Richie (Adrien Brody), neurotyczny chłopak, odnajduje się w nieokrzesanej muzyce punkowej, dopiero wkraczającej do miasta, w którym wciąż rządzi lekkie, ale wpadające w ucho disco. Z kolei jego przyjaciel Vinny (John Leguizamo), fryzjer z podrzędnego lokalu i stały bywalec tanecznych klubów, chciałby wreszcie przestać zdradzać żonę Dionnę (Mira Sorvino) i żyć zgodnie z przykazaniami katolicyzmu. W czasach terroru seryjnego mordercy niebezpiecznie jest jednak zmieniać przyzwyczajenia. Gdy policja nie radzi sobie z wytropieniem zabójcy, rządy przejmuje ulica, a na celowniku wkurzonych mieszkańców znajduje się ta niepasująca do reszty grupa wyrzutków. Nawet niecodzienne fryzury bliskich dotąd sąsiadów stają się źródłem podejrzeń.

Mordercze Lato

Reżyser, trochę na przekór oryginalnemu tytułowi filmu (Summer of Sam), mówi raczej o zastraszonej społeczności Nowego Jorku, a nie o odpowiedzialnym za terror Davidzie Berkowitzu (nazywającym siebie Synem Sama). Opowieść o mordercy, który pomiędzy 1976 a 1977 rokiem zabił w Nowym Jorku (prawdziwy Syn Sama działał głównie w Queens) sześć osób, staje się przyczynkiem do snucia historii o rasowych uprzedzeniach, nienawiści dyktowanej pochodzeniem i ścieraniu się kultur. Zamknięta społeczność Bronksu (składająca się w dużej mierze z imigrantów) cierpi nie tylko z powodu bezwzględnego zabójcy, ale również morderczo upalnego lata. Skwar spada na miasto niczym biblijny Armagedon,  zaogniając i tak już rozstrojone relacje międzyludzkie. Punktem kulminacyjnym gorączkowej atmosfery staje się awaria prądu z 13-14 lipca 1977 roku, która miała przyczynić się do licznych grabieży i innych aktów przestępczej działalności. 

Mordercze Lato

Próżno jednak szukać w filmie Lee typowych dla procedurali wątków koronkowego śledztwa. Policyjne szarady zostają zastąpione kolorytem miasta, które nigdy nie śpi. Gliniarz zwraca się o pomoc do mafii, a poszukiwania mordercy jawią się jako sposób na zabicie nudy. Vinny, w trakcie schadzki z kolejną kochanką, o mały włos sam nie kończy jako ofiara zabójcy. Początkowo traumatyzujące wydarzenie, z czasem zostaje oderwane od swojego pierwotnego znaczenia, stając się anegdotą opowiadaną przy papierosie. Wykoślawienie ponurych realiów pracy w policji podkreśla również rola samego Spike’a Lee, który wciela się w postać telewizyjnego dziennikarza przeprowadzającego wywiady z lokalsami. Sceny rozmów posłużyły zaangażowanemu społecznie twórcy jako komentarz do problemów targających wielokulturową społecznością. Wywiady są momentami może zbyt dosłowne, ale przy tym dowcipne i ironiczne.

Gdy kamera w końcu skupia się na tytułowym antybohaterze (Michael Badalucco), całość zaczyna nabierać szczególnie makabrycznej tonacji, kierując się ku estetyce horroru. Mieszkanie mordercy to halucynacyjna, piekielna nora z brudnym materacem, satanistycznymi symbolami i dziurami w ścianach (pozostałościami po wybuchach wściekłości). W warstwie audialnej też jest nieprzyjemnie. Pies sąsiada, niemal „omenowski” rottweiler, szczeka bez ustanku, budząc mordercze potrzeby Sama. Reżyser skorzystał z faktu, że Berkowitz twierdził, iż to wycie psów, interpretowane jako sygnał od demonów, kazało mu zabijać. Wątek ten znajduje odzwierciedlenie w najbardziej groteskowych scenach filmu.

Mordercze Lato

Gatunkowa proweniencja Morderczego lata sprawiła, że krytycy nie byli mu tak przychylni jak poprzedniemu letniemu filmowi Spike’a Lee. Starszy o dziesięć lat Rób co należy (1989) to realizacja, która zwróciła uwagę amerykańskiej publiczności na niepokornego, trzydziestodwuletniego reżysera. W tym filmie  napięcia rasowe także rosły proporcjonalnie do temperatury, prowadząc do wybuchowego finału. Opowieść o Synu Sama, w przeciwieństwie do swojej starszej filmowej siostry, zdawała się jednak razić cynizmem (ucieleśnianym choćby przez wspomnianego już dziennikarza) i graficznym portretem okrucieństwa (co wedle krytyków miało rzekomo odwracać uwagę od clou historii). Podczas seansu możemy jednak dostrzec, że reżyser z typową dla siebie werwą połączył te dwa światy, realizując film, który sprawdzał się zarówno jako estetyczna przyjemność, jak i zaangażowany głos.

Dwoistość definiuje charakter zarówno struktury i tonacji filmu, jak i miasta oraz psychologicznego rysu bohaterów. Gdy do wiadomości publicznej zostaje podana informacja, że morderca poluje na długowłose brunetki, kobiety zaczynają czerpać niemal erotyczną przyjemność z przebieranek. Zakładają blond peruki i przeobrażają się w fantazmatyczne boginie. Zamiast trwać w strachu, celebrują wolność, jaką daje anonimowość. Nowa fryzura nie tyle chroni przed śmiercią, co pozwala dotrzeć do ukrytych pragnień. Vinny zmaga się z własną niewiernością, ponieważ nie może zmusić się do myślenia o swojej żonie jako o istocie seksualnej. Zaczyna traktować ją w ten sposób dopiero gdy bohaterka, z jasnowłosą peruką na głowie, przedzierżga się w porno-kochankę. W końcu dla męża godzi się nawet na uczestnictwo w orgii. Również w rozgadanej i rozedrganej kreacji Leguizamo jest gęsto od sprzeczności. Z jednej strony zdaje się mocno przesiąknięty maczyzmem, wynikającym w pewnym sensie z wzorów kulturowych Amerykanów pochodzenia włoskiego, z drugiej zaś bywa zagubiony i nieporadny jak mały chłopiec. Ostatecznie, aby doświadczyć prawdziwej intymności z żoną, musi przepracować mentalnie jej obraz (co i tak prowadzi go w ramiona frustracji, a w efekcie też agresji, którą traktuje jako przedłużenie męskości).

Mordercze Lato

Motyw dwoistości determinującej codzienność zostaje zrealizowany najpełniej w relacji Richiego i Ruby – wyrzutków, którzy znajdują pocieszenie w swojej odmienności. On, skręcający w kierunku gniewnego punk rocka, staje się coraz bardziej śmiały jako striptizer w gejowskim klubie i aktor porno. Do tej drugiej profesji przekonuje partnerkę, która w końcu zaczyna akceptować seksualność na własnych zasadach, z dala od męskiej aprobaty. Mimo że wybory tej pary są afirmacją wolności na przekór ramom narzucanym przez społeczność, ostatecznie sprawiają, że to właśnie ta społeczność kieruje się przeciwko niepokornej parze.

Gdy film staje się portretem sprawiedliwości tłumu, uderza w najbardziej przejmujące (ale też cyniczne) tony. Sąsiedzi za wszelką cenę poszukujący sprawiedliwości stają się przedłużeniem ogarniającej miasto przemocy. Prosząc kobiety o noszenie peruk i „pilnowanie się”, dążą do zachowania odwiecznego status quo, zgodnie z którym „słabsza płeć” podlega mężczyznom, a nie do rzeczywistej ochrony matek, żon i córek. Zbrodnie Syna Sama promieniują więc na całe miasto, niczym absurdalne usprawiedliwienie rasowej, płciowej i kulturowej agresji.

Spike Lee dobrze czuje rytm metropolii. Opowiada historię poprzez warkot  samochodów, zapachy knajp i smrody ulic, przepychanki. Z muzyki czyni odrębnego bohatera, wplatając do narracji muzykę z epoki, która, niczym dobry drink, dodaje codzienności smaku. Przeboje disco sąsiadują z punkrockowym brzmieniem, rozciągając subkulturowy pejzaż miasta od szykownego Studia 54 po bezpretensjonalny i dziki klub CBGB. Mordercze lato jest niczym gorzki dodatek do Rób, co należy. W obu realizacjach ulice przemierza się w rytm muzyki, żyje w takt małych ekscytacji codzienności i nerwowo powtarzanych plotek. Osoba z zewnątrz zdaje się przybyszem z innej planety. Mimo że w letnich filmach Spike’a Lee często punktuje się brak sąsiedzkich zażyłości w nowoczesnych dzielnicach, to jednak czy czasami nie bywa to błogosławieństwem?

Mordercze Lato (1999), reż. Spike Lee

NUMER 2: Ostatni dzień lata 08/2020

O autorce:

Absolwentka dziennikarstwa i filmoznawstwa. Entuzjastka kampu, horrorów i kociego futra. Po godzinach marzy o wynalezieniu wehikułu czasu, który przeniósłby ją do obskurnych kin na nowojorskim Times Square z lat 70. Jej życiową misją jest zaszczepienie w widzach miłości do dziwności.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Może cię zainteresować

Begin typing your search term above and press enter to search. Press ESC to cancel.

Do góry