Pieśń ziemi. Ranking filmów florystycznych

Wiosną nic nie cieszy tak jak pierwsze kwiaty, wychylające się nieśmiało ze zmarzniętej ziemi. Coraz intensywniejsze słońce walczy o uwagę z magią pierwszych pąków i jędrną zielonością liści. Aż chce się żyć! Wybrane przez nas opowieści dowodzą, że filmowym roślinkom po drodze zarówno z rozkoszami doznań estetycznych i (auto)erotycznych, jak i morderczymi popędami. W obliczu pełzającej po kraju betonozy, tym bardziej warto zadbać o swoje przydomowe, roślinne towarzyszki. (MP


8. Nakarmić Adelę – Adela jeszcze nie jadła kolacji (1977), reż. Oldřich Lipský

Film Oldřicha Lipskýego może i bywa przyciężki w satyrze, ale ostatecznie jego wrodzony urok osobisty i barwność faktur opowieści zdają się zmywać przewinki. Zaczyna się z grubej rury, gęstym wytłuszczeniem akcji. Znany amerykański detektyw, Nick Carter, ucieleśniający przymioty wszystkich najbardziej znanych detektywów świata, przybywa do malowniczej Pragi. Na miejscu czeka na niego sprawa zaginięcia psa, w którą zamieszana jest „mięsożerna” roślina, pieszczotliwie nazywana przez swojego opiekuna Adelą. Liściasta bestia jest nie lada przeciwnikiem – zazwyczaj przyczajonym, ale bynajmniej nie uśpionym. Zdjęcia Jaroslava Kučery w punkt oddają jej zabójczy urok. Umoszczona między kolorytem i miękkością kątów przywodzącą na myśl grafiki Alfonsa Muchy, klekocze ostrymi zębiskami w najmniej spodziewanych momentach. Tkliwość, z jaką traktowana jest przez bohaterów przypomina: dbajmy o swoje roślinki, bo nie znamy dnia ani godziny. (MP)


7. Różane rozkosze – Bestia (1975), reż. Walerian Borowczyk

Surrealistyczna wyobraźnia podsuwała Walerianowi Borowczykowi wiele nieoczywistych przedmiotów, służących jego bohaterkom do masturbacji. Ogórek, peruka, królik, poręcz łóżka, czy wreszcie róża, która w specyficznej interpretacji Pięknej i Bestii jest nie tyle symbolem wiecznej miłości, ile nienasyconego erotycznego apetytu. Podobieństwo płatków róży do pochwy wybrzmiewa w malowniczych, intensywnych zbliżeniach. Lucy pojawia się w majątku swojego przyszłego męża. Po przyjeździe wita ją widok spółkujących koni, którym naprędce robi zdjęcie polaroidem, by podniecało ją podczas samotnych godzin. Kobieta jest zniechęcona opieszałością i odpychającym wyglądem narzeczonego i toczy swoją fantazję o tytułowej, nieokiełznanej seksualnie bestii, którą z nim kojarzy. Czerwona róża, leżąca na pościeli, jest jedynym łącznikiem pary, a onanizowanie się kwiatem zastępuje młodej kobiecie stosunek z niedostępnym mężczyzną. Borowczyk sprawnie łączy wątki zwierzęce z roślinnymi, tworząc kampową i zabawną, męską fantazję o kobiecej seksualności. (SN)


6. Samotność sfinksa – …i umrzeć z rozkoszy (1960), reż. Roger Vadim

Vadima, zainteresowanego ornamentyką kobiecego zakochania, niespecjalnie obchodzą charaktery bohaterów. Nie szkodzi – i tak jest pięknie. Kobiecość, manieryczna, zatopiona w różowej tafcie, pląsa po ekranie; po twarzy przypominającej twarz manekina spływają gęste, kryształowe łzy. W tej stylowej interpretacji Carmilli Sheridana Le Fanu usychająca w dłoni róża pozwala rozpoznać wampirzycę. Nieumarła istota, osamotniona w towarzystwie bogaczy, wytrwale szuka dróg ucieczki: wymyka się do krypty, błądzi między cyprysami. Przestrzeń, ujęta w barwne światła i dymy, oprószona fajerwerkami, rozkwita jak orchidea. Jedna z samotni okaże się chwilowym tłem dla romansu, który nigdy się nie wydarzył. Oto bohaterki postanawiają skryć się przed burzą w oranżerii. Na skamieniałej, lalkowatej twarzy wampirzycy, niesłusznie posądzonej o miłość do mężczyzny, rysuje się zazdrość. Pogniecione, wdeptane w ziemię płatki kwiatu staną się świadectwem krótkiego pocałunku, równie sztucznego i przestylizowanego co rozbuchana, egzotyczna przyroda. (KG)


5. Ujarzmianie – Zielona karta (1990), reż Peter Weir 

Brontë to wyjątkowo zaangażowana botaniczka – wychodzi za mąż za obcego mężczyznę tylko po to, by uzyskać możliwość wynajęcia apartamentu z ogromną, aczkolwiek zaniedbaną oranżerią. Teraz jej misją jest zaprowadzenie porządku w ogrodzie. W wydaniu skrupulatnej i powściągliwej kobiety zajęcie to bardziej przypomina pracę w naukowej placówce niż namiętność pasjonatki. A przecież jest jeszcze kłopotliwy mąż – flejowaty i głośny, trudniejszy do ujarzmienia niż oleandry, bambusy czy cytrynowe drzewka. Peter Weir z właściwą sobie wrażliwością na przyrodę wzbogacił nowojorski romans o pierwiastek myślenia ekologicznego. Natura sprzęga się tu z kulturą, dwa światy nachodzą na siebie i przestaje być jasne, gdzie kończy się jeden, a zaczyna drugi. Swoją drogą – loki Andie MacDowell wspaniale prezentują się w otoczeniu kwiatów. (DJS)


4. Cmentarne pnącza – The Iron Rose (1973), reż. Jean Rollin

Nie ma lepszego miejsca na romantyczną randkę niż opuszczone cmentarzysko. W świetle dnia przegryzione zgniłą zielenią wszędobylskich pnączy, brzmi chrzęszczącymi pod stopami liśćmi. Zmurszałe nagrobki, bujne krzewy i roślinne aleje stanowią o atmosferze okolicy. Biologiczny wigor otoczenia dominuje nad odorem śmierci, dlatego też buzująca erotyzmem parka szybko przenika do krypty, gdzie oddaje się seksualnemu spełnieniu. Gdy zapada zmrok, odcięci od świata żywych, przerażeni kochankowie próbują odnaleźć drogę powrotną do domu, zamiast tego coraz głębiej zapadając się w paranoiczny bezkres odrealnionej nekropolii. Wkrótce następuje obściskiwanie się na stosie kości, wzajemne oskarżenia, lęk mężczyzny i pożądanie kobiety, która mimo początkowych obiekcji czuje się coraz bardziej zespolona z otoczeniem. Nastrojowy snujek mistrza nekro-atmosfery szybko przechodzi od realizmu narracyjnego do onirycznej metafory. Poddaje się jej szczególnie tytułowa róża, jako piętno determinujące przeznaczenie głównych bohaterów. (MP)


3. Hasanie po Edenie – Owoce rajskich drzew spożywamy (1970), reż. Věra Chytilová

Reinterpretując mit o Adamie i Ewie, Chytilová skrobie w furtkę tajemniczego ogrodu, zapuszczając się w rejony, gdzie nie ma miejsca na dosłowność. Naiwny, dziecięcy styl gry aktorów i aktorek podkreśla wymowę opowieści o utracie niewinności i międzypłciowych tarciach. Narwany Szatan, niczym przedszkolny zawadiaka, sypie dziewczętom na głowy płatki chryzantem, tymczasem Eva, ciekawska i spontaniczna w swoim zachwycie, buszuje między nadjedzonymi przez ślimaki liśćmi łopianu i głęboko zanurza nos w pęczku pietruszki. Owoce rajskich drzew spożywamy to film, który wybucha zielonością, wilgotnością świeżych ziół, chropowatością faktur. Tak pachnie praska wiosna. (KG)


2. Kochankowie pośród róż – Dom na wzgórzach (1993), reż. Ken Wiederhorn

Rezydencja na odludziu. Pilnująca domu pod nieobecność właścicieli dziewczyna wpada w tarapaty – zostaje zakładniczką mężczyzny o niejasnych zamiarach. A potem się dzieje: wyrywanie, przyciąganie, napięcie, seks. Najefektowniejszym miejscem na zbliżenie jest piękna, osłoneczniona oranżeria. Ogrody sprzyjają romansom. Jako miejsce spotkania przeciwieństw – przyrody ujarzmianej ręką człowieka – skuteczniej niż nudne wnętrza odsłaniają instynkty. Gdy para kochanków przymierza się do pocałunku, uruchamiają się zraszacze; są jak wiosenny, ciepły deszcz. Fantazja z tego skromnego filmu jest śmiała, pełna uroku i dowcipna. On w pieszczotach jest bardzo namiętny, ona poddaje się chwili – drobne kwiatki na jej sukience wpisują się w bujność miejsca; świadkami grzesznego aktu są jedynie czerwone główki róż. (DJS


1. Romanse w zamkowej oranżerii – Lubię nietoperze (1985), reż. Grzegorz Warchoł

Uważająca się za wampirzycę Iza zaczyna terapię pod okiem cenionego psychiatry Rudolfa Junga. Leczenie odbywa się w ujmująco pięknym Pałacu w Mosznej (w którym rzeczywiście do 2013 roku znajdowało się Centrum Terapii Nerwic). Baśniowe przestrzenie budynku i spacery po pięknym parku mają pomóc pacjentom w odzyskaniu psychicznej równowagi, jednak szybko stają się tłem nadużyć i transgresji. Szczególnie pachnąca oranżeria przyciąga spragnionych zmysłowych doznań galerników wrażliwości. Z jej tajemniczej mocy korzysta ogrodnik-casanova, ukrywający się za tuzinami palm i pnączy z kolejnymi kochankami. Mężczyzna nie zdaje sobie sprawy z tego, że często jest obserwowany przez szybę, a bujność roślin w oranżerii nie jest tak gęsta, by zasłonić wszystko, co się w niej dzieje. Jego kolejne podboje są widoczne jak na dłoni, podobnie jak zbrodnia, której w szklarni dokona Iza. Zgromadzone rośliny zdają się kierować własną moralnością, dając złudne poczucie bezpieczeństwa przestępcom i odsłaniając prawdę podglądaczom. (SN)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Może cię zainteresować

Begin typing your search term above and press enter to search. Press ESC to cancel.

Do góry