Requiem for a Vampire (1972) nie jest najbardziej udanym (ani nawet najdziwniejszym) filmem Jeana Rollina, trafnie jednak oddaje improwizowany charakter jego twórczości. Francuski reżyser, przez krytyków odsyłany za ladę sex-shopu, długo cieszył się opinią nieudolnego majstra erotycznych horrorów, ekscentrycznego przegrywa. Interesowały go sceny wydobyte z głębin podświadomości, wspomnienia z dzieciństwa zabarwione gatunkową tintą. Jego filmy długo zaliczano, słusznie lub nie, do europejskiej eksploatacji, z całą jej fascynacją groźną, tajemniczą kobiecością. Mimo to bohaterek Rollina nie sposób pomylić z nikim innym – są zbyt osobne.
Wampiryczny lookbook: Córy nocy
Drżyjcie. Przed wami parada postaci posągowych i młodzieńczych, nonszalanckich i wytwornych. Czas to nieprzypadkowy, bo czyje odzienia efektowniej zamiatają jesienne, zroszone szarugą ścieżki, jak nie dekadenckie stylówy wampirzyc?