Francuska twórczyni nie kryje się ze swoją kinofilską pasją. Unika fałszywej skromności i krygowania się, stawiając na odważne inspiracje dokonaniami poprzedników, przy czym czoła chyli nie tylko Davidowi Cronenbergowi, ale i wrażliwej na cielesne przekroczenia w duchu ekstremy – Claire Denis. Jednocześnie rezygnuje z oczywistej pomnikowości i jednoznacznych analogii na rzecz kolażowości cytatów i epileptycznych poptwistów prosto z epoki przebodźcowania.
Ta, której już nie ma. Recenzja Czarnej Wdowy
Dla niektórych zapchajdziura, dla innych sprawa marvelowego honoru. Film spóźniony, opowiadający o bohaterce, której już nie ma, cofający się do wydarzeń sprzed kluczowych rozstrzygnięć w MCU – bez szkody dla ciągłości epopei, mógłby w ogóle nie powstać. Ale czy jego brak nie byłby zbyt wymowny?