W ostatnich kilku latach zwiększyła się widzialność osób z niepełnosprawnościami w kinie – tak na ekranie, jak i w salach kinowych. Podczas gdy osoby z niepełnosprawnością słuchu na przestrzeni dekad odgrywały epizodyczne role, w których wada słuchu lub głuchota była ich nadrzędną cechą charakterystyczną, niedawno nastąpił w tym zakresie nie lada przełom.
Sound of Metal (2019) Dariusa Mardera, przejmujący dramat o utracie słuchu rozgrywający się w społeczności Głuchych, jest uznawany za jeden z najlepszych tytułów minionego roku. Na Netfliksie ukazuje się Migający Uniwersytet (2020) – pierwszy reality show wyłącznie z udziałem osób niesłyszących i słabosłyszących. Bank nagród na tegorocznym festiwalu Sundance – z nagrodą główną oraz nagrodą publiczności włącznie – rozbija CODA (2021) Sian Heder. Tytuł filmu to termin określający słyszące dziecko głuchych rodziców (Child of Deaf Adults). Jak na wieloletnie marginalizowanie tematu czy przedmiotowe traktowanie głuchoty bohaterów w mainstreamowych filmach – sporo. Każde kolejne dzieło było rodzajem tematycznego przekroczenia, a dzięki popularności wywoływało dyskusję na temat reprezentacji niepełnosprawności w kinie, podobną do problematyki rasowej we wcześniejszych latach. Najistotniejsze jednak, że za pośrednictwem tych obrazów do szerokiego grona odbiorców dochodzi przekaz, który środowisko Głuchych wystosowuje od lat: głuchota nie jest brakiem. Innymi słowy, niesłyszenie jest jak najbardziej naturalne. Głusi posiadają swoją własną kulturę i powinniśmy ją szanować tak, jak szanujemy kulturę wszelkich innych mniejszości – nie narzucając arbitralnie ustalonych przez słyszących norm.
Kultura Głuchych
Na wstępie warto więc wyjaśnić, skąd naprzemiennie wielka i mała litera w kontekście g/Głuchych, co dla opisywanych przeze mnie filmów pozostaje nie bez znaczenia. Głuchota, według medycznej definicji, jest niepełnosprawnością słuchową, czyli chorobą, której nie da się wyleczyć, lecz można ją niwelować protezami. Osoby niesłyszące to głusi. Antropologiczne podejście zakłada jednak istnienie Głuchych, czyli społeczności o odrębnej tożsamości kulturowej i językowej. Jest to grupa posiadająca własną historię, system wartości i przede wszystkim język, co sprawia, że – podobnie jak Ślązaków czy Kaszubów – zapisujemy jej nazwę wielką literą. „Zestaw wyuczonych zachowań i spostrzeżeń, które kształtują wartości i normy głuchych ludzi – jak pisze Barbara Kannapell, założycielka fundacji Deaf Pride – tworzy kulturę Głuchych, która od lat sześćdziesiątych coraz częściej jest rozumiana jako element tożsamości społeczności o określonym sposobie życia”. Jest ona przede wszystkim kolektywistyczna – czyli opiera się na więziach z innymi członkami porozumiewającymi się ze sobą za pomocą języka migowego. Jest to widoczne w kinie. Dzieła z Głuchymi bohaterami w rolach głównych będą zawsze odbywać się w zamkniętych społecznościach – w ośrodku odwykowym w Sound of Metal, w szkole z internatem w Dzieciach gorszego Boga (1986) Randy Haines lub Plemieniu (2014) Mirosława Słaboszpyckiego czy na Uniwersytecie Gallaudeta (niezwykle istotnej instytucji dla kultury Głuchych, jedynej państwowej uczelni na świecie wyłącznie dla osób niesłyszących) jak w reality show Netfliksa. Kluby, świetlice, organizacje, teatry dla osób niesłyszących stanowią ważne miejsca funkcjonowania środowiska Głuchych. W głośnym dokumencie Sound and Fury (2000) Josha Aronsona problemy omawia się w społeczności nie tylko rodzinnej, ale i lokalnej. Całkowita niezależność niesłyszącego bohatera, jak np. w Panie Zemście (2002) Park Chan-wooka, należy do atrakcyjnego filmowego wyobrażenia, którego celem jest podkreślenie indywidualności bohatera, nie obraz rzeczywistości.
Słyszeć czy nie słyszeć?
Zarówno odrębność społeczności, jak i poczucie przynależności do niej stanowią ważne elementy kultury Głuchych. Tego będzie musiał nauczyć się Ruben (wspaniały Riz Ahmed), główny bohater debiutanckiego filmu Dariusa Mardera, gdy trafi do odwykowego ośrodka dla niesłyszących, budując siebie na nowo po nagłej utracie słuchu. Nauka języka migowego, funkcjonowanie w świecie niesłyszących, zdobycie zawodu, który będzie mógł wykonywać głuchy muzyk, są tylko jednymi z elementów przystosowania się do życia w świecie bez dźwięków, paradoksalnie prostszym do wewnętrznej akceptacji. Trudniejszym okazuje się uznanie faktu, że niesłyszenie jest równie naturalnym stanem co słyszenie, nie jest brakiem i – zgodnie z tym, co uważają Głusi – nie jest niepełnosprawnością. Nie powinno się go zmieniać, lecz w pełni zaakceptować i potraktować jako element własnej tożsamości. Chłopak nie rozumie, skąd gniew prowadzącego ośrodek w sytuacji, gdy z własnej inicjatywy wyremontował dach. „Głuchota nie jest czymś do naprawienia” – instruuje Rubena Joe. Brak akceptacji tego faktu prowadzi do operacji, a tym samym – wykluczenia ze społeczności.
Walka o zasadność używania implantu jest tematem dokumentu Sound and Fury. Nominowane do Oscara dzieło Aronsona dotyka jednocześnie szerszego problemu – ochrony wyjątkowości i niezależności kultury Głuchych. Pięcioletnia Heather, wspierana przez słyszącą babcię, nalega na zabieg, którego odmawiają jej rodzice. Ich podejście w pierwszym zderzeniu może być niezrozumiałe. Wujek dziewczynki z żoną decydują się na chirurgiczne wszczepienie implantu swojemu dziecku i traktują to w kategoriach etycznych: czy skoro istnieje taka możliwość, nie jest moralnym imperatywem, by z niej skorzystać? Rodzice Heather są innego zdania. Implant przywracający słuch może nie tylko – jak mówią członkowie lokalnej społeczności – zabić kulturę Głuchych, ale jest także zagrożeniem dla łączących rodzinę więzi i relacji. Peter, ojciec dziewczynki, zarzuca swojej matce, że nie akceptuje głuchoty, a w podtekście – jego samego. Jeśli nie uważa braku słuchu za coś gorszego i nienaturalnego, dlaczego nalega, aby tę sytuację zmienić u wnuczki?
Rodzinny konflikt o naturalność głuchoty podejmuje także niedostępna jeszcze w dystrybucji CODA. Ruby jest jedynym słyszącym dzieckiem w rodzinie, często występuje więc w roli tłumaczki, jednak jej pasja muzyczna odebrana jest jako atak na kulturę Głuchych. Dziewczyna musi zdecydować, czy być lojalną wobec własnych marzeń, czy najbliższych i ich oczekiwań. Bohater Sound of Metal drogę do niezależności także musi odbyć samodzielnie. Jego partnerka Lou znika z ekranu pod pretekstem zakazu kontaktu Rubena ze światem zewnętrznym na czas terapii, ale w tym zabiegu narracyjnym mieści się zarówno samotność wewnętrznej walki, jak i brak przenikania się świata słyszących i niesłyszących. Skrajnym przypadkiem obrazu odrębności świata Głuchych jest Plemię. W tym dziele pesymistyczna, wręcz dystopijna wizja świata osób niesłyszących, przesiąkniętego agresją, brutalnością i seksem, w całości pokazana jest w języku migowym. Z jednej strony w ten sposób zostaje oddana niedostępność rzeczywistości głuchych dla z reguły słyszącego widza, z drugiej – odmowa tłumaczenia filmu jest także rodzajem manifestu: oglądamy świat osób niesłyszących z ich perspektywy i nie możemy filtrować go za pośrednictwem dostępnych nam narzędzi poznawczych. Możemy zrozumieć czy wręcz odczuć wzajemną niedostępność obu światów.
W swoim imieniu
Występ przedstawiciela mniejszości na ekranie jest elementem integrującym środowisko, a jednocześnie manifestacją kulturowej obecności. Dlatego tak ważne jest, by niesłyszących bohaterów grały osoby realnie głuche. To nie tylko kwestia autentyczności (słyszący aktor, który nauczy się języka migowego nigdy nie będzie tak sprawny i przekonujący, jak osoba komunikująca się w języku migowym na co dzień), ale przede wszystkim reprezentacji tożsamości i kultury. Kwestia głuchoty może być analogiczna do problematyki rasowej. Dziś jako dyskryminujące odebralibyśmy, gdyby czarnoskórą postać grał biały aktor lub aktorka w blackface. Dyskusja nad reprezentacją mniejszości seksualnych i etnicznych na ekranie dawno przestała być wyłącznie środowiskową, a sugerowane rozwiązania stały się oficjalnymi wytycznymi przemysłu kinowego (np. w kontekście nowych zasad przyznawania Oscarów). Nie powinna zatem dziwić chęć Głuchych do zaznaczenia swojej obecności, jednak realne przykłady – zwłaszcza role pierwszoplanowe – stanowią nadal wyjątek od reguły.
Wśród nich jednym z najbardziej znaczących jest Marlee Matlin, pierwsza Głucha laureatka Oscara. Aktorkę znaną przede wszystkim ze swojej wiodącej roli w Dzieciach gorszego Boga obecnie możemy oglądać w CODA, zaś w ciągu niemal czterdziestu lat kariery filmowej – w szeregu produkcji filmowych i serialowych. Sama opowiada, że momentem przełomowym dla niej był odcinek popularnego serialu Happy Days (Allison, 1980) z postacią głuchej Lindy Bove, którego obejrzenie sprawiło, że zapragnęła pojawić się na ekranie. Udało się to w 1986 roku, a debiutancka rola wyniosła ją do ikony Głuchego kina. Po pierwsze – postać Sarah w filmie Haines była absolutnie zachwycająca: naprzemiennie popadająca w złość i odkrywająca swoją delikatność, a Matlin udźwignęła wieloznaczność swojej bohaterki. Po drugie – na ekranie nie tylko reprezentowała środowisko Głuchych, ale walczyła o ich kulturę i niezależność. Lata osiemdziesiąte były czasem – coraz częściej krytykowanej, lecz ciągle istniejącej – doktryny oralistycznej, czyli mówienia przez osoby niesłyszące. Bohaterka Matlin odmawiała uczestnictwa w rzeczywistości społecznej na tych zasadach. Odrzucała naukę mówienia oraz czytania z ruchu warg, a w zamian sugerowała swojemu kochankowi – nauczycielowi oralizmu – że jeśli chce, by rozmowa była sprawniejsza, musi nauczyć się szybciej migać. W ten sposób odsłaniała ważny element kultury Głuchych: język migowy jest w niej takim samym językiem jak każdy inny, a nie zastępczym czy alternatywnym sposobem komunikacji. Sarah w trakcie kłótni stwierdza, że „nigdy więcej nie da już nikomu mówić w swoim imieniu”. Melodramat Haines do dzisiaj zostaje jednym z ważniejszych manifestów kultury Głuchych w kinie.
Na następczynię Matlin typuje się Millicent Simmonds, choć wydaje się, że przed młodą aktorką jeszcze długa droga. Role w dużych produkcjach (Wonderstruck [2017] Todda Haynesa oraz Ciche miejsce [2018] Johna Krasinskiego) były docenione przez krytykę, jednak niekoniecznie są kreacjami, które zapiszą się w annałach kinematografii, zaś wspomniane dzieła kwestie głuchoty traktują bardzo przedmiotowo. Nie zmienia to faktu, że niesłysząca osoba (Simmonds posiada implant ślimakowy) robiąca karierę w Hollywood jest ważnym punktem odniesienia dla środowiska. W większości mainstreamowych produkcji role głuchych postaci grają słyszący aktorzy. Przykładem wspomniany obraz Haynesa, w którym w postać dorosłej bohaterki granej przez Simmonds wciela się Julianne Moore.
„Wielokrotnie słyszałem od producentów, że zdecydują się na aktora o rozpoznawalnym nazwisku. Przenieśmy to na poziom głuchych aktorów. Ich walka jest dziesięciokrotnie większa” – mówił Paul Raci w wywiadzie dla „IndieWire” po docenionym występie w Sound of Metal, o który musiał długo zabiegać u producentów. Aktor jest słyszącym dzieckiem niesłyszących rodziców, wieloletnim aktorem teatru Głuchych, sprawnie posługującym się językiem migowym. Choć postać Joe, terapeuty i mentora, jest częściowo autobiograficzna, względem filmu pojawiły się zarzuty, że mimo występu głuchych w filmie wiodące niesłyszące postaci grane są przez słyszących aktorów. Tymczasem w filmie Mardera znaczącym jest fakt, że bohaterowie nie są głusi od urodzenia, lecz stracili słuch na pewnym etapie życia. Joe może być mentorem dla Rubena, bo przeszedł podobną drogę co on – rozumie jego sytuację, gdyż sam musiał zbudować na nowo swoją tożsamość. Nie jest to doświadczenie jednoznaczne z byciem członkiem społeczności Głuchych od urodzenia.
Nie tylko trik filmowy
O tym, że w społeczności osób niesłyszących wrodzona lub nabyta głuchota stanowi różnicę, opowiada Cheyenna – jedna z bohaterek Migającego Uniwersytetu. Niezbyt angażujące reality show, które wyróżnia się na tle licznych młodzieżowych programów tego typu faktem, że bohaterowie są niesłyszący, najciekawsze jest właśnie w zakresie odsłonięcia konfliktów wewnątrz samego środowiska. Cheyenna jako popularna youtuberka jest niezbyt lubiana przez pozostałe dziewczyny na kampusie – swój kanał adresuje także do osób słyszących, podczas migania rusza ustami, aby być lepiej zrozumiała dla wszystkich, chodziła do szkoły integracyjnej. „Nie jestem dla nich wystarczająco głucha” – mówi, a wewnętrzną uprzywilejowaną grupę nazywa „elitą”. Elita to osoby, które są niesłyszące od urodzenia, pochodzą najczęściej z rodzin, które wysyłają dzieci wyłącznie do szkół dla Głuchych, kultywują tę kulturę, dbając o jej trwałość i odrębność. Młoda dziewczyna ma dość tej presji i poczucia braku przynależności – i decyduje się opuścić uniwersytet. Ciekawym post scriptum do tej sytuacji jest filmik Cheyenny nagrany w rok po produkcji, w którym wycofuje się ze swoich słów i za nie przeprasza. Mówi w nim, że ma świadomość marginalizacji społeczności Głuchych, więc zarzucając części „elitaryzm”, postąpiła niewłaściwie. Sama przyznaje się do swoich przywilejów, wynikających choćby z koloru skóry oraz pozycji społecznej i ekonomicznej jej rodziny. Tym samym odsłania fakt, że to, co filmowo może wydawać się progresywne – pokazanie naturalnego środowiska społeczności, jej funkcjonowania społecznego przy zachowaniu odrębności własnej kultury, w rzeczywistości jest obrazem ledwie części społeczeństwa – atrakcyjnym i przystosowanym do szerokiej widowni.
W tym samym kluczu funkcjonują wspomniane głośne dzieła z Millicent Simmonds, wykorzystujące głuchotę jako rodzaj filmowego konceptu. W ten sposób można analizować horror Ciche miejsce, w którym ratująca życie umiejętność komunikacji niewerbalnej uzasadniona jest brakiem słuchu przez postać córki. Choć fakt, że postaci są słyszące może być uzasadniony znanymi aktorami w rolach rodziców, to sama głuchota stanowi przede wszystkim pretekst do skonstruowania ciekawej konwencji gatunkowej, zaś implant bohaterki jest przedmiotowym wykorzystaniem niepełnosprawności słuchu. W podobny sposób do tego wątku odnosi się Haynes w Wonderstruck, który dzieli się na dwie części. Część filmu stylizowana na konwencję kina niemego buduje ciekawą perspektywę dostępności ówczesnych obrazów filmowych, lecz współczesny epizod utraty słuchu jest banalizujący, nieautentyczny i arbitralny – buduje fasadową sytuację wyłącznie dla ukazania fałszywej łączności między bohaterami. W kinie często pojawiają się podobne chwyty narracyjne nawiązujące do głuchoty – wszyscy znamy motyw czytania z ruchu warg (w szczególności w historiach szpiegowskich) czy narracje kompensacyjne, w których problemy ze zmysłem wzroku czy słuchu zastępowane są zdolnościami w zupełnie innym zakresie (najbardziej absurdalnym wykorzystaniem tego schematu są szumy uszne bohatera Baby Driver [2017] Edgara Wrighta).
W świecie wciąż dyskryminującym niepełnosprawność i odbierającym głos tym, którzy nie mogą go zabrać na co dzień, ważne jest, by dane środowisko pokazać w podmiotowy sposób – reprezentowane przez siebie samych, bez przekłamań i idealizacji. Ostatnie kilka lat pokazało, że kino – choć z pewnym opóźnieniem – także w tym zakresie potrafi spełnić ważną społeczną rolę. Nie tylko przedstawić Głuchych na ekranie, ale pomóc zauważyć i zrozumieć ich obecność w świecie pozafilmowym.