Kameralna i pozbawiona formalnej konfekcji Sprzątaczka (Maid, 2021), to jedna z najlepszych serialowych produkcji Netflixa ubiegłego roku.
Jej jesienna premiera została przyćmiona przez powrót Sukcesji, hitu HBO po dwuletniej, wymuszonej pandemią przerwie, czy zaskakującym nawet dla Netflixa ogromnym sukcesem koreańskiego Squid Game (pełnej przemocy krytyce systemowego kapitalistycznego wyzysku). A szkoda, bo Sprzątaczka to jeden z najciekawszych serialowych portretów Ameryki ostatniego czasu. To zniuansowany portret biedy i związanego z nią wstydu, kafkowskiego labiryntu zasiłków i wzajemnie wykluczających się form wsparcia amerykańskiej pomocy społecznej, zapis nadludzkiej determinacji, ale wymykający się przy tym wszelkim pułapkom i pokusom struggle porn i emocjonalnego szantażu.
Sprzątaczka, pełna empatii i z pazurem kina społecznie zaangażowanego, pokazuje tę Amerykę, do której Hollywood nieczęsto zagląda. Z dala od kosmopolitycznych metropolii, do miasteczka gdzieś w stanie Waszyngton, do obskurnej przyczepy, z której w środku nocy ucieka młodziutka Alex (Margaret Qualley) wraz z trzyletnią córeczką Maddy (urocza Rylea Nevaeh Whittet). Wsiadając do samochodu, zostawiają za sobą przemocowego partnera Alex, Seana (Nick Robinson) i tym samym stają się bezdomne. Nie po raz ostatni.
Alex, pozbawiona wsparcia rodziny i bez centa oszczędności, by być w stanie utrzymać siebie i córkę, podejmuje natychmiast pracę sprzątaczki. Od momentu, w którym decyduje się uciec od Seana, jej życie podporządkowane jest logice błędnego koła: z niewystarczającą na podstawowe potrzeby pensją zmuszona jest zwrócić się o pomoc do opieki społecznej, która zamiast przynieść jej wytchnienie w tym granicznym momencie, piętrzy przed nią kolejne trudności. Alex musi się odnaleźć w biurokratycznym gąszczu programów socjalnych, formularzy, pozwoleń i wąskich kryteriów, które ma spełnić: nie pracując, nie dostanie dofinansowania do żłobka dla Maddy. Jeśli będzie zarabiać za dużo, także go nie dostanie, a pracując, nie jest w stanie zajmować się córką. Bez odpowiedniej umowy o pracę nie dostanie dofinansowania do mieszkania, a otrzymanie bonów żywnościowych wymaga wypełnienia grubych stosów formularzy.
Próba przetrwania i zrozumienia kafkowskich zawiłości opieki społecznej jest pracą na pełen etat i Sprzątaczka doskonale wygrywa to nieustanne balansowanie Alex na krawędzi (także finansowej) – przełamując przeźroczystość filmowego opowiadania, w oczekiwaniu na kolejny zasiłek czy odcinek pensji, na ekranie pojawia się czasem suma, jaką Alex ma jeszcze w portfelu. I niewielka kwota bezlitośnie topnieje do zera, gdy dziewczyna włoży do sklepowego koszyka o jedną rzecz za dużo lub gdy tankuje samochód, którym dojeżdża do pracy. W świecie Alex każde potknięcie, każde niepowodzenie może natychmiast ją dzielić od utraty pracy, dachu nad głową lub od konieczności powrotu do Seana. Dziewczynie grunt co chwilę usuwa się spod nóg i szarpanie się o przetrwanie musi zaraz zaczynać od nowa: gdy Sean nasyła na nią prawnika i wnosi o opiekę naprzemienną nad Maddy, gdy musi natychmiast znaleźć inne mieszkanie, bo jej córeczka ciągle choruje z powodu przeżerającej fundamenty pleśni.
Na tym piętrze odbioru Sprzątaczka jest opowieścią o tym, że nawet taka drobnostka jak kończące się minuty w telefonie mogą uruchomić lawinę problemów; jak bycie biednym jest nieustannie stresujące. Jak ogromnym przywilejem jest, fundamentalne przecież, poczucie bezpieczeństwa.
Napięcie Alex i jej poczucie wstydu jest niemal namacalne: gdy skrępowana po raz pierwszy robi zakupy wykorzystując bon żywnościowy lub gdy mdleje z głodu sprzątając dom podczas pierwszego zlecenia, a jego właścicielka pyta: „Bierzesz narkotyki?”. Strategia narracyjna Sprzątaczki jest nie tylko realistyczna, osadzona w formule kina społecznie zaangażowanego. Okazjonalnie łamie niewidzialną czwartą ścianę i przeźroczystość opowiadania, dając nam wygląd we wrażliwość Alex, jej wspomnienia, skojarzenia i poczucie bycia nieustannie obserwowaną i ocenianą w jej walce o niezależność: gdy w autobusie przegląda gruby plik formularzy o zasiłek, ich nagłówki są zatytułowane „welfare bitch”, „go fuck yourself”, „yo mama”. Gdy siedzi na rozprawie sądowej dotyczącej opieki nad Maddy, zdezorientowana, nie rozumie orzeczenia, słyszy tylko od sędziego: „Prawo, prawo, prawo, więcej prawa”.
Emocjonalny środek ciężkości serialu leży jednak znacznie głębiej. Logika błędnego koła w życiu Alex ma znaczenie dalece bardziej symboliczne, wykraczające poza liczne „paragrafy 22” amerykańskiej pomocy społecznej, która wcale nie niesie rzeczywistego wsparcia i wytchnienia. Sprzątaczka jest opowieścią nie tylko o próbie przełamania biedy i znalezienia bezpiecznego miejsca w świecie dla samej siebie i małej córeczki, ale przede wszystkim wyrwania się z zamkniętego kręgu przemocy. Z tej perspektywy najcięższą pracą, jakiej Alex musi się podjąć, jest proces dochodzenia do prawdy o sobie: że jest ofiarą przemocy psychicznej. Że zasługuje na pomoc i szacunek. W świecie Alex przemoc jest jak pleśń, która przez lata rozrastała się w fundamentach, a z jej rozmiaru można zdać sobie sprawę dopiero wtedy, gdy przebije się na powierzchnię i nie da się dłużej odwracać od niej wzroku. Gdy wraz z Maddy ucieka od Seana po raz pierwszy, trafiwszy do opieki społecznej odmawia zgłoszenia się na policję lub do ośrodka dla ofiar przemocy domowej, bo przecież partner jej nie uderzył. Nie jest prawdziwą ofiarą, są kobiety, które potrzebują pomocy bardziej. Że jest częścią większej całości, nie zaczęło się od niej i nieświadomie powtórzyła los własnej matki, Pauli (w tej roli matka Margaret Qualley również w prawdziwym życiu, Andie McDowell), która uciekła z nią z przemocowego domu w środku nocy – z tego Alex zda sobie sprawę dopiero później.
W tym sensie bohaterowie Sprzątaczki – nie tylko Alex – zamknięci są w zaklętym kręgu przemocy, braku przywileju (ekonomicznego, ale i wsparcia oraz poczucia bezpieczeństwa), nieuświadomionym odtwarzaniu traum. Serial Netflixa podejmuje się przy tym sportretowania przemocy nie fizycznej, którą łatwo przecież dostrzec, a psychicznej, ukrytej w niuansach i drobnych obserwacjach, narastającej powoli: wzbierającego w domu poczucia napięcia i wybuchających awantur, coraz większej kontroli ze strony Seana stopniowo odcinającego Alex od pieniędzy i zgniatającego jej poczucie wartości. Przemoc nie powstaje w próżni; może być dziedziczna, jak choroba lub kolor oczu. Matka Alex uciekła z nią od jej ojca, który ją bił. Sama jednak – narcystyczna i egocentryczna, z niezdiagnozowaną i nieleczoną chorobą dwubiegunową – nie potrafi być ostoją i wsparciem dla córki w jej dorosłym życiu. Sean natomiast pochodzi z przemocowej rodziny, jest alkoholikiem od dziewiątego roku życia. Jak mówi po odejściu Alex: „Nie mogę mieszkać z moją matką, wyzwala we mnie wszystko, co najgorsze”.
Sprzątaczka jest więc wiwisekcją tego, co doprowadziło Alex do miejsca, w którym się znalazła i z którego chce uciec. Ale siłą produkcji Netflixa jest nie tylko pełne empatii spojrzenie na młodą dziewczynę i matkę, która podejmuje się tytanicznego wysiłku w walce o odzyskanie prawa do samostanowienia. Serial jest w stanie wydobyć dla postaci Pauli czy Seana pierwiastek zrozumienia, bez rozgrzeszania ich z przewin i zaniechań. W Pauli, w przebłyskach jej przytomności, można dostrzec dumę z córki i bezwarunkową miłość do wnuczki. W Seanie natomiast, gdzieś pod warstwami agresji, nałogów i przeszłości czai się ślad wrażliwości i dobra, coś, co pozwala wyobrażać sobie, kim mógłby być, gdyby nie choroba alkoholowa. Gdyby wszystkich słabości i krzywd wyniesionych z domu nie próbował zagłuszyć przemocą.
Sprzątaczka jest także opowieścią o mądrym i cichym wsparciu kobiet, które nadchodzi dokładnie wtedy, kiedy jest potrzebne i nie jest obciążone oczekiwaniem niczego w zamian. Ale jest też opowieścią o Alex i opowieścią, która w najbardziej dosłownym sensie należy do niej: na jej doświadczenia patrzymy nie tylko przez pryzmat jej wstydu czy lęków, ale również przez jej otwartość i wrażliwość. Alex, sprzątając kolejne domy ludzi, których nigdy blisko nie poznaje, zaczyna pisać, a jej obserwacje zamieniają się w końcu w eseje. Droga Alex do odzyskania prawa do samostanowienia jest więc też drogą w odnajdywaniu swojego głosu i wzrastającej wiary w jego siłę. I poczuciu dumy z tego, dokąd może zaprowadzić, gdy wreszcie wybrzmi z całą mocą.
Sprzątaczka (2021-), twórczyni Molly Smith Metzler