Przetrwać w IV Rzeszy. Analiza Colonii Floriana Gallenbergera

Fikcja – soczysty owoc ludzkiej wyobraźni. Możemy się w nią wgryzać, przeżuwać i przełykać, złaknieni artystycznych doznań i intensywnych emocji. Rozczarowanie zagryzamy kolejną historią; przepłukujemy usta klasyką, pozbywając się zalegającej w nich goryczy. Podczas seansu Colonii (2015, F. Gallenberger) dopada nas niestrawność. Wstrzymujemy oddech i łamiemy zęby na wyrytych w kamieniu realiach; horrorze zapisanym ręką sadysty w setkach tysięcy ludzkich życiorysów.

Walka w imię sprawiedliwości

Historia chilijskiego obozu dla niemieckich imigrantów pod zwierzchnictwem byłego nazisty i żołnierza Wermachtu, Paula Schäfera, do dziś stoi ością w gardle berlińskich dyplomatów. Historia niewygodna i przemilczana, mogłaby umknąć szerszej uwadze następnych pokoleń, gdyby nie inicjatywa Floriana Gallenbergera (Quiero ser, 2000; Schatten der Zeit, 2004), nagrodzonego Oscarem reżysera i scenarzysty, która przybliża nam przebieg traumatyzujących wydarzeń rozgrywających się – niemal na oczach Niemieckiej Ambasady – w Chile.

Gallenberger wraz z współtwórcą scenariusza Colonii, Torstenem Wenzelem, już w pierwszych ujęciach przenoszą nas do lat 70. XX wieku na zatłoczone ulice chilijskiego Santiago, gdzie Daniel (Daniel Brühl, Alienista, 2018-2020; Bękarty wojny, 2009, Q. Tarantino), lewicowy aktywista niemieckiego pochodzenia, uczestniczy w proteście zwolenników ówczesnego prezydenta i socjalisty, Salvadora Allende.

Tam dostrzega go Lena (Emma Watson) – młoda stewardessa, której linie lotnicze umożliwiły załodze kilkudniowy postój w chilijskiej stolicy. Mężczyzna, dostrzegłszy ją pośród skandującego tłumu, schodzi z podestu z wymalowanym na twarzy niedowierzaniem i całuje po długich miesiącach rozłąki.

Niezapowiedziana wizyta ukochanej zza oceanu pozwala nam zlustrować rzeczywistość, w jakiej żyje Daniel. Sekwencja scen w jego mieszkaniu przepełnionym dziesiątkami autorskich fotografii z ulic Santiago oraz plakatów z podobizną Allende wyraźnie podkreśla zaangażowanie aktywisty w walkę o godne życie miejscowej społeczności. Jak sam wyznaje Lenie, „nie przybył do Chile bez powodu”. Możemy domniemywać, że decyzja mężczyzny o opuszczeniu Europy podyktowana była poczuciem życiowej misji, płynącą z serca potrzebą poświęcenia się w imię idei oraz głęboko zakorzenionym humanitaryzmem.

Po przejęciu siedziby prezydenckiej i obaleniu Salvadora Allende przez puczystów, Daniel fotografuje brutalne aresztowania zwolenników socjalizmu. Reporterska dociekliwość sprawia, że zostaje skojarzony z protestami na ulicach Santiago, pojmany i wywieziony w nieznanym kierunku. Owym biegiem wydarzeń niemieccy twórcy – wydawać by się mogło, że na siłę i po macoszemu – naszpikowali pierwsze kilkanaście minut produkcji, unikając dalszych eskapad w głąb labiryntu chilijskiej historii. Obrany kierunek narracji sprawia zarazem, że przez większość seansu nie odrywamy wzroku od ekranu. Przyglądamy się na przemian losom Leny i Daniela, które zbiegając się w sercu chrześcijańskiego kultu, odsłaniają przed nami kulisy życia jego uciśnionej społeczności.

Bilet w jedną stronę

W obliczu zatrważających wydarzeń Lena rezygnuje z planowanego powrotu do Niemiec i stawia sobie za punkt honoru odnalezienie ukochanego. Determinacja kobiety doprowadza ją wprost pod bramę sekty Colonia Dignidad, gdzie władzę sprawuje zbiegły z Europy były członek hitlerowskiej armii, Paul Schäfer.

Tymczasem Daniel zostaje przewieziony do tajemniczego bunkra, gdzie zastajemy go przywiązanego do metalowych ram starego łóżka i przyglądamy się, jak sadystyczne służby poddają go przekraczającym ludzką wytrzymałość elektrowstrząsom. Odzyskawszy przytomność, mężczyzna postanawia upozorować ciężkie uszkodzenie mózgu, co pozwala mu skutecznie uśpić czujność nieświadomych podstępu oprawców.

Podczas pierwszej rozmowy z Gisele – doglądającą ładu pośród społeczności kultu Colonia Dignidad, antypatyczną kobietą w podeszłym wieku, Lena wyznaje „Jestem tu, by odnaleźć Boga”. Jej dobrowolne wstąpienie do kampusu od początku budzi podejrzenia – młoda i piękna panna miałaby szansę na ułożenie sobie życia w świecie pełnym grzechu i nierządu – poza murami komuny, której, wedle obowiązujących zasad, już nigdy nie będzie mogła opuścić. Lena, świadoma ceny, jaką przyjdzie jej zapłacić za podjęte ryzyko, wykazuje się udawaną asertywnością i przekonaniem o słuszności wyboru chrześcijańskiej ścieżki.

Po skonfiskowaniu wszelkich rzeczy osobistych bohaterka dostrzega chłopca we łzach opuszczającego jedno z obozowych pomieszczeń. Jak się dowiaduje, ów gabinet należy do przywódcy Colonia Dignidad, Paula Schäfera (Michael Nyqvist, znany z ról w filmie John Wick, 2014, C. Stahelski oraz trylogii Millennium), przed którym lada moment będzie musiała „wyznać swoje grzechy”.

Już pierwsze spotkanie z inicjatorem kultu pozwala nam docenić kunszt aktorski wcielającego się w jego postać Nyqvista. Ociekający cynizmem uśmiech przeplatany grymasem bezkarnego dręczyciela oraz przytłaczająca despotycznym wyrazem mowa ciała sprawiają, że stajemy twarzą w twarz z monstrum powleczonym ludzką skórą. Pod ciężarem nienawistnych spojrzeń odnosimy wrażenie, że i my, wraz z Leną, wstępujemy w szeregi chrześcijańskiej sekty – wyczuwamy przyspieszone tętno bohaterki i oddajemy swój los w ręce, które z sadystyczną satysfakcją rozdzierają nas na strzępy.

Raj podszyty piekłem

Życie codzienne w Colonii Dignidad to pozbawiona kolorów egzystencja w świecie ukutym na kształt odciętej od cywilizacji bawarskiej wioski. Spartańskie warunki i praca do granic wytrzymałości stanowią jedynie przedsmak realiów, z jakimi mierzy się Lena po wstąpieniu do komuny. Gdy spragniona i wycieńczona katorżniczym wysiłkiem w pełnym słońcu upada na ziemię, prosząc o wodę, Gisele serwuje jej pełne wiadro krystalicznego trunku i zabrania kobiecie skosztowania choćby kropli jego zawartości. Napawając się widokiem osłabionej kobiety, rozkazuje Lenie dźwigać przyniesione wiadro, aż do zakończenia dnia pracy.

A ten w realnej komunie Schäfera trwał szesnaście godzin przez siedem dni w tygodniu. Wszyscy, bez względu na wiek, płeć i stan zdrowia, wypruwali sobie żyły, by uniknąć dotkliwych kar za nieposłuszeństwo. Schäfer dzielił swoją społeczność na kobiety, dzieci i mężczyzn, radykalnie wykluczając interakcje poza obrębem własnej grupy. Wyjątek stanowiły huczne parady wydawane na cześć ważnych osobistości, które sporadycznie odwiedzały Colonię Dignidad. Wówczas kobiety, dzieci i mężczyźni stanowili przykładną i solidarną społeczność, wolną od wszelkich trosk i ucisku.

Związki pomiędzy członkami i członkiniami kultu należały do zakazanych. Zasadę tę oddaje filmowy wątek ślubu Doro – jednej z mieszkanek komuny. Gdy za sprawą podstępu wychodzi na jaw imię jej wybranka, kobieta zostaje brutalnie wyrwana ze snu i siłą wyprowadzona z przygnębiającej damskiej sypialni. Lena, korzystając z niedomkniętych drzwi, wymyka się z łóżka i niezauważona zakrada się na podwórze, wprost pod okna sali pełnej mężczyzn – z Paulem Schäferem krążącym wokół owładniętej paraliżującym lękiem Doro na czele. „W tej kobiecie tkwi demon” – przemawia wódz sekty, spotykając się z gromkim uznaniem obecnych na sali członków kultu – „należy go z niej wypędzić”.

Ku ogromnemu zdumieniu, Lena po raz pierwszy od wstąpienia w szeregi Colonii Dignidad dostrzega Daniela. Mężczyzna, używając specyficznej mimiki, adekwatnej do blefu o defekcie mózgu, skanduje razem z tłumem, wynosząc na piedestał każde słowo przewodnika kultu. Entuzjazm kobiety natychmiast gaśnie, gdy na polecenie Schäfera, rzekomy przyszły mąż Doro dopuszcza się wobec niej przemocy – w imię Bożej miłości i pomocy niesionej grzesznej niewieście. Niebawem jego śladami podąża reszta mężczyzn, którzy katują Doro do utraty przytomności.

Paul Schäfer nienawidził kobiet za sam fakt bycia kobietami. Twierdził, że wchodzące w okres dojrzewania dziewczęta nie potrafią kontrolować swoich potrzeb seksualnych, przez co zaczynają się buntować. Nakazał więc poddawać je brutalnym elektrowstrząsom, z elektrodami umiejscowionymi w ich narządach rozrodczych. Swoje sadystyczne praktyki sam określał sterylizacją, co z reguły rzadko mijało się z prawdą.

Choć twórcy zadbali o zachowanie zgodności fabularnego tła z prawdą historyczną, widownia uprzednio zaznajomiona z kulisami życia w Colonii Dignidad może odczuwać pewien niedosyt. Trudno oprzeć się wrażeniu, że przyglądamy się schäferowskiemu piekłu z bezpiecznej pozycji; jesteśmy prowadzeni za rękę, by nie odczuwać nadmiernego dyskomfortu. Złagodzona na potrzeby masowej, międzynarodowej publiczności historia chilijskiego obozu nie bez przyczyny wyrażana bywa w kilkusekundowych, często symbolicznych muśnięciach traumatyzujących faktów z życia mieszkańców i mieszkanek kolonii. Gallenbergowi oraz Wenzelowi przyświecała idea wskrzeszenia pogrzebanego w milczeniu fragmentu historii; uświadomienia całemu światu, że określana mianem małej IV Rzeszy komuna naprawdę istniała, a Paul Schäfer, przyjmując rolę pastora, tyranizował jej mieszkańców aż do połowy lat 90.

Podobieństwa się przyciągają

Swoją bezkarność wódz niemieckiej sekty zawdzięczał przede wszystkim zażyłym stosunkom z panującym wówczas dyktatorem, Augusto Pinochetem. Przyjaźń dwóch bezwzględnych tyranów nie ograniczała się jedynie do zapewnienia absolutnej swobody Schäfera. Podziemia Colonii Dignidad oddane do dyspozycji Pinocheta stały się – według autora monografii o kolonii, publicysty Friedricha Hellera – jedną z najważniejszych baz wojskowych i policyjnych reżimu. Przywódca komuny osobiście szkolił członków tajnej policji DINA, która na terenie obozu więziła, torturowała i dokonywała mordów na opozycjonistach.

Pinochet zaopatrywał się u Schäfera również w broń – od karabinów przez wyrzutnie rakietowe po gazy bojowe. Potwierdzają to odkrycia, których dokonała chilijska policja podczas przekopywania terenu obozu wiele lat później.

Twórcy Colonii wykorzystali motyw handlu bronią do wykreowania punktu kulminacyjnego scenariusza: z okazji odwiedzin Augusto Pinocheta w Colonii Dignidad odbywa się uroczysta parada – atmosfera jest radosna, twarze roześmiane, a życie sielskie. Po wielu miesiącach spędzonych w obozie, Daniel nareszcie spotyka Lenę. Wśród wiwatującego tłumu i pędu targanych wiatrem flag w barwach Niemiec i Chile, kochankowie dyskretnie chwytają się za dłonie w subtelnym wyrazie tęsknoty i miłości.

Augusto Pinochet, uraczony entuzjastycznymi okrzykami na swoją cześć, wprawia w ruch jeden ze sprowadzonych przez Schäfera karabinów, po czym zleca przetestowanie gazu bojowego przed jego zakupem. Dowódca kultu postanawia niebawem poświęcić w tym celu ogniwo, które uważa za najsłabsze – „niepełnosprawnego” Daniela.

Mężczyzna spotyka się z Leną podczas jej zmiany przy obieraniu ziemniaków, gdzie wyznaje, że nikt nie podejrzewa go o upozorowanie swojego stanu zdrowia; wszyscy są przekonani, że mogą zachować swobodę wypowiedzi, a temat rozmów pozostanie wyłącznie pomiędzy nimi. Opowiada ukochanej, że przyczyną podzielenia społeczności jest przekonanie Schäfera, iż pełna rodzina zagraża jego komunie. Sporadycznie zmusza kobiety do zajścia w ciążę, a po upływie trzech miesięcy od porodu odbiera im potomstwo, nigdy nie informując dzieci, kim są ich rodzice. Historia potwierdza przedstawione w filmie koncepcje; narcystyczna osobowość Schäfera sprawiała, że za wszelką cenę pozbywał się hierarchii, która podważyłaby jego prestiż. Autorytet matki i ojca rozgniatał więc w zarodku.

Skrywając się przed zwierzchniczką Leny, Daniel odnajduje labirynt podziemnych korytarzy, którymi trafia do bunkra, w którym go torturowano. Pragnąc zdemaskować mroczne tajemnice Colonii Dignidad, wykonuje kilka fotografii skradzionym aparatem i przekazuje je Lenie podczas następnego spotkania, ponownie ryzykując życie ukochanej. Wyznaje, że sam może nie dożyć ucieczki, gdyż nazajutrz Schäfer planuje poddać go działaniu gazu bojowego.

Zachowanie Daniela zmusza nas do pewnych refleksji. Oto mężczyzna spogląda w oczy Lenie – kobiecie, która poświęciła swoją wolność i wstąpiła do piekła, by wyzwolić ukochanego – podczas gdy on wręcza jej przepustkę do krainy elektrowstrząsów. Oboje szlachetni, odważni i gotowi do poświęceń, oddzieleni są masywnym murem własnych priorytetów. Dla niej najważniejsze jest bezpieczeństwo Daniela, dla niego – sprawiedliwość uciśnionych. Podczas gdy Lena gotowa jest poświęcić się dla ukochanego, on bohatersko zaryzykowałby życie obojga, do końca zachowując wiarę w triumf swoich ideałów. Mężczyzna wyznaje, że pośród odkrytych korytarzy odnalazł przejście, które, jak przypuszcza, umożliwi im ucieczkę z obozu. Od tej chwili działania pary koncentrują się na jednym celu – jak najszybszym opuszczeniu murów sekty.

Upragniony przełom

Spoglądając krytycznym okiem na scenariusz Colonii, możemy zarzucić jego autorom pobieżne przedstawienie wątków – zarówno tych fikcyjnych, dotyczących głównych bohaterów, jak i nawiązujących do realiów komuny. Osobowości Leny i Daniela są nieskomplikowane; twórcy nie odkrywają przed nami meandrów ich psychiki, koncentrując się bardziej na fabule niż wykreowanych przez siebie postaciach. Emma Watson, której obecność w obsadzie filmu była spełnieniem marzeń reżysera, Floriana Gallenbergera, oraz producenta, Benjamina Hermanna, nie olśniewa, ale i nie rozczarowuje, jeśli jesteśmy przyzwyczajeni do oszczędnej mimiki Hermiony. Możemy jednak pokusić się o stwierdzenie, że to właśnie nazwisko Watson czyni Colonię bardziej rozpoznawalną, a na tym właśnie zależało twórcom, którzy produkcję w domyśle niemiecką zdecydowali się uczynić projektem międzynarodowym.

Daniel Brühl wcielający się w rolę głównego bohatera również pozostawia lekki niedosyt – ostrożna mimika i mowa ciała odbierają filmowemu Danielowi głębi, która mogłaby przejawiać się w nieco bardziej zdecydowanych gestach i wyrzeźbionych na twarzy emocjach. 

Największe brawa należą Nyqvistowi, którego kreacja Schäfera jest bliska perfekcji i stanowi zarazem najmocniejszy punkt produkcji.

Liczne nawiązania twórców do prawdziwej historii Colonii Dignidad znajdują odzwierciedlenie w epizodycznych, niekiedy wtłoczonych na siłę ujęciach, choćby w scenie z Paulem Schäferem i mieszkającymi w obozie chłopcami. Żaden z fragmentów w filmie nie nakreśla rozmiaru tragedii, która spotkała ich w prawdziwym życiu. Podejrzewa się, że podczas czterech dekad funkcjonowania Colonii Dignidad mężczyzna wykorzystał seksualnie około trzydziestu tysięcy nieletnich. Jeden z ocalałych, Werner Schmidtke, zeznał, że – wraz z innymi chłopcami – przywiązywano go do metalowego łóżka, zasłaniano mu oczy i zatykano uszy, po czym rażono prądem. Każdy, kto krzyknął, wrzucany był do wanny z lodowatą wodą, a następnie poddawany kolejnym elektrowstrząsom.

Paul Schäfer gościł w swoich progach m.in. Josefa Mengele i wielu innych nazistów zbiegłych do Ameryki Południowej po upadku III Rzeszy. Nielicznym członkom sekty udało się uciec – przebrnęli przez tereny otoczone wieżami warownymi, drutem kolczastym podłączonym do wysokiego napięcia i licznymi zakamuflowanymi, śmiercionośnymi zasadzkami. Ocaleni skierowali się po pomoc do Niemieckiej Ambasady, nie otrzymali jednak oczekiwanego wsparcia, a obóz, mimo doniesień, nadal funkcjonował na swoich dawnych zasadach. Schäfer pozostawał bezkarny przez wszystkie lata panowania Pinocheta. Łańcuch powolnych zmian zapoczątkowało nadejście demokracji w latach 90., kiedy to były nazista zbiegł do Argentyny i latami ukrywał się przed wymiarem sprawiedliwości.

Zgodnie z zamysłem i głębokim pragnieniem twórców, premiera Colonii podniosła temat chilijskiego obozu nie tylko w Niemczech, ale i na świecie. Anne Schellenkamp, jedna z mieszkanek kampusu, określiła thriller Gallenberga znakomitym odzwierciedleniem okrucieństwa i ucisku. Dodała jednak, że „było tam o wiele gorzej”.

W 2016 roku ówczesny prezydent Niemiec, Joachim Gauck, przyznał, że Ambasada nie powinna była ignorować niepokojących przesłanek dotyczących działalności kolonii, jednak Niemcy nie mogą ponosić odpowiedzialności za sytuację w Chile. Tego samego roku Frank-Walter Steinmeier, sprawujący wówczas funkcję szefa MSZ, zapowiedział przedwczesne udostępnienie archiwów, które miały ujawnić opinii publicznej zakres wiedzy dyplomatów na temat sekty Paula Schäfera. Te jednak pozostają zamknięte.

W 2019 roku Rząd Niemiec opracował plan pomocy ofiarom nieustannych tortur, gwałtów i niewolniczej pracy. Każda z nich otrzyma około dziesięciu tysięcy euro.

Tej jesieni premierę miał serial dokumentalny platformy streamingowej Netflix – Colonia Dignidad: Złowroga sekta zrealizowany we współpracy z osobami, które doświadczyły obozowego reżimu. Produkcja odkrywa nieznane dotąd szerszej publiczności kulisy życia mieszkańców i mieszkanek komuny, ujawniając liczne nagrania zarejestrowane podczas wielu dekad działalności chrześcijańskiego kampusu. 

Paul Schäfer zmarł w chilijskim więzieniu w 2010 roku, gdzie spędził pięć lat.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Może cię zainteresować

Begin typing your search term above and press enter to search. Press ESC to cancel.

Do góry