Szybki ranking: Barbara Crampton w czterech odsłonach

Pamiętacie tę wprawiającą w zakłopotanie scenę ze Świadka mimo woli (1984) Briana De Palmy, w której bohater przyłapuje żonę na zdradzie? Nagie ciało niewiernej kobiety na moment odsłania się w pełnej krasie. To Barbara Crampton w swoim filmowym – krótkim, ale symptomatycznym – debiucie. Jej karierę można podzielić na dwie części: kultowe horrory, w których zagrała po dwudziestce i nowe indie horrory, w których zagrała po pięćdziesiątce. Jak wiele aktorek, tendencyjnie definiowanych w branży przez swoje młode ciało, okres wchodzenia w dojrzałość spędziła mniej owocnie (wystąpiła choćby w 287 odcinkach Mody na sukces), szybko przeszła na emeryturę. Ale legenda Barbary Crampton odżyła. Aktorka została przywrócona kinu przez oddanych fanów – twórców, którzy wychowali się na Re-Animatorze (1985) i Zza światów (1986) Stuarta Gordona, a gdy dorośli, sami zaczęli kręcić horrory. Nowy etap, zainicjowany przez Następny jesteś ty (2011) Adama Wingarda, wciąż trwa i jest intensywny. Aktorka wraca na liczne plany filmowe już w innej roli niż kiedyś. Nie jest szeregową pięknością, próbującą wyrwać się z własnego emploi, ale autorytetem, świadomą matronką kina grozy. Zaangażowana w działalność producencką, aktywna w medialnym uświadamianiu dysproporcji płciowej w branży, z entuzjazmem przyjmująca otwieranie się nowego horroru na niestereotypową kobiecość, czuje, że dopiero teraz nadszedł jej czas. „Don’t call me a Scream Queen” – pisała prowokacyjnie i szczerze w swoim felietonie. Przypominamy garść ikonicznych ról Barbary Crampton i zachęcamy do odkrywania kolejnych. (DJS)


4. Serce na dłoni – Chopping Mall (1986), reż. Jim Wynorski 

Poznajemy ją jako kelnerkę w podrzędnej gastronomicznej sieciówce, która w biegu przestrzega koleżankę przed obleśnym klientem. Po zrzuceniu fartucha zapach pepperoni wciąż się jej trzyma, ale bohaterka myślami jest już gdzie indziej, podekscytowana perspektywą nadchodzącej imprezy. Zapada noc, a przestrzeń galerii handlowej (utrwalona przez popkulturę lat osiemdziesiątych jako teren schadzek i przyjacielskich wygłupów) nabiera nostalgicznych właściwości. Suzie nie dany będzie jednak relaks – młodzieńcza fantazja o nocnej samowolce w świątyni kapitalizmu szybko zmienia się w koszmar, gdy grupę nastolatków atakują zbuntowane roboty (!). W obliczu zagrożenia spontaniczność dziewczyny ustępuje miejsca panice; gdzieś znika też jej przebojowość. Śmierć czyha tuż za rogiem i jest zaskakująco brutalna jak na ten lekki przecież, tętniący ciepłym kiczem film. (KG)


3. Soczysto różowy plask – Zza światów (1986), reż. Stuart Gordon

W tej estetycznie odpicowanej, lovecraftiańskiej fantazji Barbara początkowo jawi się niczym ucieleśnienie zwyczajności. Poznajemy ją jako schowaną za gigantycznymi okularami w grubych oprawkach doktorkę, która przybywa do ośrodka w celu zbadania poczytalności pacjenta oskarżonego o zamordowanie pracodawcy. Ciasno spleciony warkocz i masywny płaszcz nadają jej przymiotów twardej służbistki. Wszystko to tylko pozory, bo wrodzona charyzma aktorki, podbita zmyślnym scenariuszem, szybko przeistaczają jej bohaterkę w niejednoznaczną i łobuzerską final girl, flirtującą z wizerunkiem zarówno opętanej wizją lekarki, jak i klasycznej damy w opałach. Stuart Gordon chętnie „korzysta” z fizyczności Crampton, a to kreując ją na uroczą nerdówę, a to podsuwając jej skórzany bieliźniarski komplet. Na szczęście aktorka nie kończy jako kolejna ślicznotka z horroru. Finałowe ujęcie, okraszone soczystą grą Barbary, robi wcale nie mniejsze wrażenie niż jej wizerunek wyciągnięty w pewnym momencie prosto z fantazji BDSM. (MP)


2. Powrót Barbary – We Are Still Here (2015), reż. Ted Geoghegan

Świadomie zanurzony w tradycji kina grozy film przekornie gra wizerunkiem Crampton. Niegdysiejsza ejtisowa „seksbomba” teraz jest po pięćdziesiątce i występuje zakutana w skromne golfy i babcine sweterki, z włosami przyciętymi na mało efektownego pazia. Wciela się w postać kobiety w głębokiej żałobie, żony beznamiętnego męża, wierzącej, że jej syn powrócił z zaświatów i jako duch próbuje się z nimi skontaktować. Historia rozkręca się powoli, wszak obserwujemy codzienność ludzi w średnim wieku, smutnych i trochę wypłowiałych. Czujność widowni poniekąd zostaje uśpiona, ale jej wtajemniczona część może odczytać obecność kultowej aktorki (wespół z Larrym Fessendenem, postacią zasłużoną w świecie amerykańskiego horroru niezależnego) jako niepokojący symbol, zapowiedź makabry. Crampton nie boi się pobrudzić krwią. Gra przy tym z pełnym zaangażowaniem, oddana historii i swojej postaci, szczerze tragiczna. (DJS)


1. Wampiryzm w służbie emancypacji – Jakob’s Wife (2021), reż. Travis Stevens

Proponujemy Wam ekspresową przebieżkę po karierze znakomitej osobistości kina grozy – Barbary Crampton. Jej filmografia daje się podzielić na dwie części: kultowe horrory, w których zagrała po dwudziestce i nowe indie horrory, w których zagrała po pięćdziesiątce. Ten drugi etap wciąż trwa, jest intensywny i bogaty. W interesujący sposób komentuje i uzupełnia wizerunek aktorki, która zasłynęła pamiętnym występem w „Re-Animatorze” (1985) Stuarta Gordona

W specyficznym komediowym horrorze Barbara wciela się w żonę pastora, tytułowego Jakoba. Przez dekady była dokładnie taka, jaka powinna być małżonka duchownego: cicha, świątobliwa, skromnie ubrana i uległa. Zmieniają ją: spotkanie z dawnym kochankiem, który pamięta jej młode, spontaniczne oblicze i ugryzienie przez wampira, pozwalające kobiecie odkryć rozkosz zmysłowego odczuwania rzeczywistości. Bohaterka zaczyna ubierać opinające, czerwone sukienki, nosić makijaż i seksowną fryzurę, tańczyć w salonie, a nawet, ku przerażeniu męża, masturbować się. W ślad za nią podąża mroczna postać stylizowana na murnauowskiego Nosferatu, dająca jej wybór – może nadal być „żoną Jakoba”, albo zacząć żyć na własnych zasadach. Mimo że mąż próbuje wspierać ukochaną na jej nowej, wampirzej ścieżce, okazuje się, że nie sposób pogodzić utrwalanych od pokoleń katolickich wzorców z wyzwoloną kobiecością. Decyzja musi zostać podjęta. Wrzask królowej krzyku nie wynika już ze strachu – jest wyrazem złości i sprzeciwu wobec niesprawiedliwości patriarchatu. (SN)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Może cię zainteresować

Begin typing your search term above and press enter to search. Press ESC to cancel.

Do góry