Czy można rozpocząć komedię fragmentem Elegii ósmej Rilkego, nie wychodząc na bufona? Czy we współczesnym kinie da się opowiedzieć o utracie twarzy, bez jej stracenia, tzn. bez odwoływania się do zużytych klisz o tożsamości w świecie nowych mediów? I przede wszystkim – czy w filmach nie powinno być więcej zwierzątek?
Melisa Liebenthal na każde z tych pytań odpowiada twierdząco. Jej film, Twarz meduzy, jest napchaną absurdem opowieścią o Marinie, która pewnego dnia budzi się z obcym obliczem. Przygląda się swoim rysom w lustrze i porównuje z własnymi zdjęciami – nie da się ukryć, że jest inną osobą, której nie poznaje nawet rodzina. Początkowo kobieta myśli, że zmiana twarzy utrudni jej wszystko – od pracy, przez związek, po zdobycie dowodu. Jednak z czasem widzi, że metamorfoza otwiera jej nowe możliwości.
Liebenthal, która nie tylko reżyseruje film, ale także jest uwiecznioną na zdjęciach poprzednią postacią Mariny, opowiada o znaczeniu twarzy mądrze, ale bez zbyt filozoficznego nadęcia. Rozważania o operacjach plastycznych czy wirtualnych poprawkach zastępuje żartem i zestawieniami ludzkich wizerunków z obrazami zwierząt. To właśnie animalna perspektywa jest punktem wyjścia do rozważań twórczyni, które wyznacza zacytowany na początku fragment wiersza:
„Wszystkimi oczami patrzą stworzenia
w otwarty przestwór. Tylko nasze oczy
są odwrócone, ustawione szczelnie
jak sidła wokół swobodnego ujścia.
Co jest na zewnątrz, to wiemy jedynie
z oblicza zwierząt (…)”. (Przeł. Andrzej Lam)
Reżyserka wpisuje swoją bohaterkę i jej rodzinę w świat natury, wplatając ich życie w swój nietypowy film przyrodniczy. Zachowania ludzi są równie zagadkowe, co zachowania zwierząt. Widać to w wymownej scenie gry między hipopotamem a dziewczynką. Rozdzieleni szklaną ścianą rozumieją się doskonale, a ogromny ssak instynktownie podąża za dłonią ludzkiej towarzyszki. Tu zdaje się kryć główna myśl Twarzy meduzy, nawołującej do poddania się impulsom i wewnętrznemu głosowi, zamiast myśleć nieustannie o tym, jak jest się widzianym – przez siebie i innych.
Twarz meduzy (2022), reż. Melisa Liebenthal
O autorce:
Filmoznawczyni, joginka, flâneuse. Zawodowo zajmuje się przede wszystkim literaturą. Jej główny obszar zainteresowań to: surrealizm, melancholia, sztuka, sny i punk rock.