W 1692 roku niewielką miejscowość w stanie Massachusetts nawiedza widmo histerii. Na ponad dwieście osób pada oskarżenie o konszachty z diabłem; dwadzieścioro pięcioro z nich zostaje skazanych na śmierć. Ów tragiczny epizod, choć niewielki w porównaniu z innymi procesami o czary z tego okresu[1], w drugiej połowie XX wieku nabierze znaczenia jako cecha definiująca Salem, trwale wpisując je w popkulturę.
Współcześnie w przestrzeni miasta dominuje obraz ujeżdżającej miotłę czarownicy o spiczastym nosie – wiedźma pojawia się w logo lokalnych szkół, policji, straży pożarnej i niezliczonej ilości drobnych przedsiębiorstw. Rozkręcenie lokalnej turystyki spoczęło na barkach duchów i strachów. Choć pierwsze próby kapitalizowania procesów kobiet oskarżonych o czarostwo datuje się na lata dwudzieste XX wieku, prawdziwy komercyjny boom nastąpi dopiero kilka dekad później. Jeszcze w latach pięćdziesiątych panuje przekonanie, że dramatycznych wydarzeń z przeszłości miasta nie wypada przywoływać. W małej społeczności, gdzie oprawcy żyją w sąsiedztwie z pogrążonymi w żałobie rodzinami, trauma schodzi w sferę przemilczenia – i, niewypowiedziana, ciągnie się pokoleniami.
Salem długo znane było przede wszystkim z dobrze rozwiniętego portu. Dzięki sprawnej komunikacji z innymi ważnymi ośrodkami, pod koniec XVIII wieku ta przybrzeżna kraina stała się najbogatszym miastem per capita w kraju. Wspomnienie jej marynistycznej przeszłości pojawia się w Lighthouse (2019) Roberta Eggersa, rzucone mimochodem przez postać starego bosmana.
Ekranowe strachy
To już ten czas – pod nogami chrzęszczą liście, chmury zaczynają przybierać na wadze, a na straganach mnożą się gładkie twarze dyń. Wraz z pierwszymi powiewami jesieni na ulice Salem wylegają mieszkańcy i mieszkanki popkultury. Cosplay jest tu nie tylko formą sztuki i zabawy, ale też popularną metodą zarobku, która spotyka się z niesłabnącą sympatią przechodniów. Wzdłuż Essex Street Pedestrian Mall, spacerowej sygnatury miasta, krążą postacie z filmów Tima Burtona, slasherowi mordercy z lat osiemdziesiątych, bohaterowie z Gwiezdnych Wojen i serii o Harrym Potterze, wreszcie potwory z klasycznych horrorów studia Universal. Jednym z najpopularniejszych ulicznych performerów, pojawiającym się na ulotkach i zdjęciach promocyjnych, jest Steve the Vampire, który wciela się w rolę wampira z filmu Miasteczko Salem (1979, T. Hooper). Wkrótce sezon rozpocznie się na dobre – co roku miasto wyprawia Haunting Happenings, całomiesięczną imprezę obfitującą w złowieszcze wydarzenia. Październik wieńczy monumentalna halloweenowa parada (równolegle odbywa się procesja z okazji Samhain).
Przebranżawianie okolicy rozpoczęło się od pewnego sitcomu. Emitowany w latach 1964-1972 serial Ożeniłem się z czarownicą cieszył się olbrzymią popularnością, nie dziwi więc, że nakręcenie kilku odcinków w Salem przypieczętowało los miasta jako gotyckiej destynacji. O produkcji przypomniano sobie na początku lat dwutysięcznych, kiedy TV Land, kablowy kanał telewizyjny poświęcony starym sitcomom, rozpoczął nietypową autoreklamę. W sześciu wybranych miejscach akcji postawiono pomniki serialowych gwiazd; twarzą Salem zostaje Samantha Stephens (Elizabeth Montgomery), główna bohaterka Ożeniłem się z czarownicą. Rzeźbę z brązu odsłonięto w 2005 roku. Choć obecnie pomnik jest jedną z najpopularniejszych atrakcji turystycznych Salem, miejscowi długo nie darzyli go sympatią. Statuę krytykowano za umniejszanie rzeczywistej tragedii i utrwalanie stereotypu czarownicy, ale też za wykonanie – jeden z lokalnych przewodników podobiznę aktorki określa „Willemem Dafoe w dragu”.
Popkultura chętnie sięga do mitologii narosłej wokół Salem – jeśli nie bezpośrednio do procesów o czary, to do nadnaturalnego dziedzictwa bohaterek/ów. Powinowactwo z owianym tajemnicą miastem stało się oczywistym wyborem scenariuszowym, odruchowym skojarzeniem zakorzenionym z tyłu głowy. Postać można uczynić potomkinią „czarownicy”, miejsce akcji osadzić w fikcyjnym mieście w stanie Massachusetts (tak sprawę załatwiono choćby w serialowej Sabrinie, nastoletniej czarownicy). Rzeczywiste Salem rzadko bywa wykorzystywane jako filmowa lokacja. Do nielicznych wyjątków należy trzyczęściowa produkcja Three Sovereigns for Sarah (1985-, P. Leacock), opowiadająca historię procesów z perspektywy jednej z oskarżonych. W tym stosunkowo nieznanym miniserialu w roli sędziego zobaczyć można Patricka McGoohana, znanego m.in. z kultowego serialu Prisoner (1967-68, P. McGoohan, G. Markstein). Konsultantami scenariuszowymi zostają Richard B. Trask i Stephen Nissenbaum, uznani badacze specjalizujący się w temacie procesów o czary. Twórcy zapewnili im szerokie pole działania, dzięki czemu Three… cieszy się opinią rzetelnej, unikającej efekciarstwa serii. To także jedna z nielicznych produkcji, w której podjęto próbę wiernego odtworzenia historycznych wydarzeń. Niejako w kontrze sytuuje się popularny film Czarownice z Salem (1996, N. Hytner) z Winoną Ryder. Scenariusz (zaadaptowany przez Arthura Millera, autora pierwowzoru – sztuki teatralnej o tym samym tytule) kładzie nacisk na wątek romantyczny. Choć tekst spektaklu miał być alegorią antykomunistycznej paranoi ery McCarthy’ego, w ekranizacji na pierwszy plan wysuwa się zemsta odrzuconej przez mężczyznę kobiety – osobliwa decyzja, jak na opowieść o czarownicach. W filmie pojawia się charakterystyczny Dom Siedmiu Szczytów, jednocześnie skarłowaciały i dostojny, wyjęty jak gdyby z rozgorączkowanej purytańskiej wyobraźni. Poza tym jednak Czarownice… kręcono w innych miastach stanu Massachusetts, a częściowo także w Kanadzie.
Drugim, lepiej zapisanym w zbiorowej pamięci wyjątkiem jest rzecz jasna Hokus Pokus (1993, K. Ortega), ukochana przez wielu opowieść o dziewczynce i parze nastolatków, którzy muszą zmierzyć się z trójką spragnionych młodości wiedźm. Część ujęć nakręcono w Salem Pioneer Village, zrekonstruowanej osadzie pionierów z 1630 roku. Znaleźć tu można dom Thackery’ego Binxa – uroczą chałupkę pokrytą strzechą. Jako że kult tej czarownej produkcji wciąż ma się dobrze, chata chłopca zmienionego w kota dla większości zwiedzających wioskę jest ponoć najjaśniejszym punktem wycieczki. Niedaleko mieści się dom Dani i Maksa, filmowego rodzeństwa – zwieńczony wieżyczką, jakby pączkujący – oraz Phillips Elementary School, goszczący bohaterów teren dawnej szkoły. Ikoniczne miasto rozpycha się na taśmie, tworzy fundament pod przyszłe pielgrzymki. Park Salem Common, kolejna wykorzystana przez twórców lokacja, w każdą sobotę października organizuje kino plenerowe; co szczęśliwsi mają więc okazję obejrzeć Hokus Pokus w jednym z miejsc jego powstania. Jest jeszcze misternie rzeźbiony budynek ratusza, gdzie nakręcono scenę pamiętnego wykonu piosenki „I Put a Spell on You”, a wokół którego nietrudno zauważyć cosplay którejś z sióstr Sanderson. Blisko dwadzieścia lat później w to samo miejsce uda się Rob Zombie. W Lords of Salem (2012) drugie piętro ratusza po raz kolejny stanie tłem dla sceny „balowej”, tym razem transowej i przegiętej; w filmie pojawi się także pomnik Samanthy i wspomniany już Essex Street Pedestrian Mall.
Z reportażu J. W. Ockera rysuje się obraz miejsca, w którym rozbuchana konsumpcja spotyka szczery entuzjazm zakochanych w ciemnej stronie sztuki outsiderów. Ze swych pasji mogą się tu utrzymać artyści, historycy, wikanie – Salem przyjmie wszystkich. Październik staje się gorączkowym, przepełnionym ekscytacją okresem, kiedy kwitną niezależni twórcy/czynie i małe przedsiębiorstwa, ale też masowo produkowana halloweenowa tandeta, którą można kochać albo nienawidzić.
Historia Salem jest więc historią zwycięstwa konsumpcjonizmu, choć także – może przede wszystkim – opowieścią o zmianie narracji. Tkanka miasta, w całej swojej złożoności i eklektyczności, okazuje się dowodem na to, że tragicznym wydarzeniom sprzed wieków można nadać nowe znaczenie. Tam, gdzie fikcja przenika się z rzeczywistością, odsłania się przestrzeń na celebrację.
A teraz zatańczmy.
Bibliografia:
J.W. Ocker, A Season with the Witch: The Magic and Mayhem of Halloween in Salem, Massachusetts
D. J. Skal, Death Makes a Holiday: A Cultural History of Halloween
Przypisy:
[1] Dla porównania, w latach 1611-1618 w Ellwangen stracono 450 osób, a w latach 1625-1631 w Würzburgu ponad tysiąc.
O autorce:
Miłośniczka kina gatunkowego, queeru i filmowej pulpy. Pisze i ilustruje.