Okulary przeciwsłoneczne są rekwizytem, który nadaje filmowym bohaterom tajemniczości. Ciemne szkła pozwalają ukryć się przed światem. Jednocześnie dodają chłodnej zmysłowości, uwypuklają charakter, pozwalają uciec przed wzrokiem przeciwnika. Kobiety fatalne, gangsterzy, policjanci, przedstawiciele subkultur, a nawet wampiry – najciekawsze postaci ekranu wykorzystują ten element stroju do budowania charakterystycznego wizerunku. Dla wyjątkowych osobowości pragmatyczna chęć ochrony przed szkodliwym promieniowaniem nie ma większego znaczenia. (SN)
10. W lenonkach na polowanie – Two Orphan Vampires (1997), reż. Jean Rollin
Louise i Henriette straciły wzrok dawno temu, ale nocami wciąż widzą, tylko że na niebiesko. Obecnie dziewczęta kiszą się w amnezji. Kim są? Magiczkami, azteckimi boginiami? Nic nie wiemy na pewno, grunt, że w tym wcieleniu ich przeznaczeniem jest ssanie krwi i snucie opowieści. Nadęte dialogi puchną w uszach, ale smaku nadaje niemal namacalne ziarno i gęsty, odpowiadający wampirzej wizji kolor. Bohaterki, na co dzień odgrywające przed światem niewinne wychowanki sierocińca, nocami wypuszczają się na pełne czułości i zabawy eskapady. Wędrują po wyludnionych ulicach, cmentarzach, stacjach kolejowych, gruzowiskach, a na swojej drodze spotykają tragiczne postacie – ghoulicę, wilkołaczycę, Panią Północy i inne istoty, wszystkie w dość niekonwencjonalnym jak na kino grozy wydaniu. W retrospekcji jednego z nielicznych wspomnień obie sierotki otoczone funkowymi brzmieniami udają się na polowanie. Przekraczają nowojorski most w czarnych lenonkach, dla niepoznaki wyczuwając drogę białymi laskami. (KG)
9. Ochrona przed śmiercionośnym słońcem – Pocałunek wampira (1988), reż. Robert Bierman
Nicolas Cage, kreujący rolę świeżo upieczonego wampira, jest uzbrojony we wszystkie atrybuty krwiopijcy: sztuczne zęby, trumnę do spania oraz przeciwsłoneczne okulary, mające go chronić przed śmiercionośnym blaskiem jutrzenki. Ekspresjonistyczna gra aktorska na pograniczu geniuszu i kiczu składa się na jedną z najciekawszych ról w karierze tego artysty. Cage jedzie po bandzie i zaciera granice między twórczym rozsądkiem a całkowitym zatopieniem się w postać. O jego poświęceniu świadczy choćby fakt, że na planie zjadł żywego karalucha, by wiarygodnie oddać psychozę filmowego Petera. Prostokątne okulary są na tyle duże i odstające, że z łatwością przedostaje się przez nie światło, co tylko podkreśla, że w zachowaniu mężczyzny próżno szukać śladów logiki. Mimo to ciemne szkła pełnią istotną funkcję – chronią filmowe postaci i widza przez szaleńczym wzrokiem Cage’a. To spojrzenie może nie zabija jak wzrok Bazyliszka, ale na pewno paraliżuje. (SN)
8. Z kolekcji Isabelle Huppert – Greta (2018), reż. Neil Jordan
Oglądając ostatnie filmy z Isabelle Huppert, można odnieść wrażenie, że od jakiegoś czasu gra tę samą postać. To sprawka spójnego wizerunku aktorki: niemal niezmiennej fryzury, podobnych do siebie prochowców, butów na koturnie lub wysokich szpilek, klasycznych koszul i romantycznych bluzeczek. Ważnym elementem tego image’u są także okulary przeciwsłoneczne. Choć Huppert zazwyczaj wybiera masywne oprawki, nie ma opcji, by się za nimi ukryła. Jej uroda (zwłaszcza usta w kształcie lekko zakrzywionej kreski) jest zbyt charakterystyczna. Ciemne szkła, zamiast okrywać aurą tajemnicy, podkreślają perwersyjny charakter granych przez nią bohaterek. Nie inaczej jest w Grecie. Kocie okulary Chanel na nosie szalonej prześladowczyni są z ducha depalmowskie, ale też w jakiś sposób baśniowe, niczym atrybut złej czarownicy – zsunięte z nosa odkrywają złowieszcze spojrzenie. Działają jak szpikulec do lodu wbity znienacka w serce. (DJS)
7. Muchy na nosie – Polowanie na muchy (1969), reż. Andrzej Wajda
Historia Włodka – neurotyka, którego z marazmu małżeńskiej codzienności wyciąga pełna wdzięku studentka Irena, to wyraz tęsknoty za Zachodem, ale też zero-jedynkowy portret relacji damsko-męskich. Mężczyźni są nieporadni, kobiety toksyczne. Na szczęście umiejętny casting pozwolił wyłuskać z tej historii nietuzinkowość. Szczególnie błyszczy Małgorzata Braunek w roli imprezowej studentki. Przykuwa uwagę olbrzymimi okularami oraz onieśmielającą bezpośredniością. Wizerunek Ireny świetnie koresponduje z jej charakterem. „Musze” okulary, zasłaniający pół twarzy symbol mody hipisowskiej – mamy przecież rok 1969 – stały się atrybutem kobiety chętnie korzystającej z życia. Roześmianej modliszki, która z łatwością osacza mężczyzn i przerabia ich podług własnych potrzeb. Braunek omamiła również nas. (MP)
6. Oko kota – Wspaniała obsesja (1954), reż. Douglas Sirk
Okulary Helen chronią ją przed światem. Zasłaniają ślepotę i pozwalają zachować intymność w miejscach publicznych. Z drugiej strony zwracają uwagę na kobietę. Zach Clark pisał, że „aż po dziś dzień błyszczące kocie okulary mogą być najbardziej szykowną parą noszoną przez niewidomą postać. Eksponują jej ślepotę w przestrzeni, gdzie bardziej stonowane oprawki przemknęłyby niezauważone”. Bogata wdowa nie wybiera byle czego. Ramki mają modny w erze Eisenhowera koci kształt, a połyskliwy, półprzezroczysty materiał mieni się bogactwem. Okulary, jakie Helen zakłada na plażę, są zarazem jedną z wielu lśniących powierzchni pojawiających się w filmach Douglasa Sirka. Lustra toaletek, drzwi tarasowe, okna, witraże i zwierciadełka składają się na wytworne melodramatyczne mise-en-scène. (KK)
5. Postmodernistyczne bryle – The Doom Generation (1995), reż. Gregg Araki
Amy Blue, wytwór lat dziewięćdziesiątych, kumuluje w sobie wszystkie trendy swoich czasów. Fryzura imitująca boba Mii z Pulp Fiction (1994, Q. Tarantino), wyrazista czerwona szminka i seksowne, rockowe stroje. Wygląd bohaterki urzeczywistnia marzenia ówczesnych (a pewnie i dzisiejszych) młodych kobiet. Wyjątkowości dodają jej dwie pary okularów przeciwsłonecznych. Pierwsze: czarne, prostokątne, w grubej, plastikowej oprawce, nieco niedopasowane – jak sama bohaterka – i odstające od jej twarzy równie mocno, co ona od społeczeństwa. Druga, bardziej ekstrawagancka para, to kocie oczy w jasnych, plastikowych, niemal dziecięcych oprawkach. Kampowe, rodem z lat pięćdziesiątych, przywodzą na myśl Różowe flamingi (1972, J. Waters), które odwoływały się do mody tamtych czasów. Są jednocześnie zabawne i buntownicze, przez co nadają Amy Blue komiksowego sznytu. Podobne skojarzenia budzą okulary innej postaci, Brandi. Ta, skryta za różowymi szkłami oprawionymi w kształt serca, jest postmodernistycznym ukłonem w stronę hipisowskiego stylu i mrugnięciem oka w kierunku kubrickowskiej Lolity. (SN)
4. Okulary dla agentki – Kryptonim U.N.C.L.E. (2015), reż. Guy Ritchie
Sukienki Alicii Vikander z tego filmu są piękne i dziewczęce. Równie piękne, co dodatki – wielkie kolczyki, kapelusz z imponującym rondem i czaderskie, małe torebeczki. Poza tym okulary, dużo okularów. Najbardziej zwracają uwagę okrągłe, białe i ponadgabarytowe szkła, kwintesencja stylu lat sześćdziesiątych. Oryginalny egzemplarz to projekt Henry’ego Hollanda, słynącego w świecie mody z figlarnych akcentów. Przypomnijmy świetną scenę: w głośnikach Cry To Me Solomona Burke’a. Odgrywana przez Vikander zawadiacka agentka, Gabriella „Gaby” Teller, jest w wojowniczym nastroju i bardziej niż lekko wstawiona. A teraz tańczy, jak na scenie, jak w jakimś kabarecie, w błękitnej, klasycznej piżamie, ze wspomnianymi okularami na nosie. Upodabniające do owada okrągłe bryle perfekcyjnie współgrają z charakterem bohaterki. Tak jak ona są seksowne i zabawne jednocześnie. (DJS)
3. Wampirzyca w wayfarerkach – Ekstaza (2019), reż. Joe Begos
Dla Dezzy, malarki pogrążonej w twórczym zastoju, okulary przeciwsłoneczne to przydatny gadżet – świetnie skrywają podkrążone od całonocnego ćpania oczy. A że bohaterka wciąga szalone ilości towaru, szkła są na porządku dziennym. Szczególnie smakuje jej nowy, morderczo silny narkotyk, tytułowa Ekstaza (będąca miksem kokainy i DMT). Niewiele tu trzeźwych chwil. Struktura filmu dotrzymuje kroku maniakalnie przedłużającej ciąg Dezzy. Podobnie jak bohaterka prowadzona jest na jednostajnym, efektownym haju. Finalne wstępowanie w odmęty piekieł jest tak intensywne, że mogłyby skończyć się w kilku momentach. Zawsze jednak idzie dalej, przechodzi w kolejne fazy otchłani. Begos nie patyczkuje się z widzem – im bliżej końca, tym większa rzeźnia. Warto czekać zwłaszcza na smoliście piękną sekwencję twórczego obłędu. Agresywna bohaterka z przeciążoną od bodźców głową rzadko wzbudza sympatię, ale za to fenomenalnie wypada na ekranie. Po osuszeniu ofiar z krwi na zagrychę dorzuca sobie kolejną kreskę. Okulary mają skrywać także wampiryczną tożsamość, co jednak w kontekście ostatniej sceny wypada jak dobry żarcioch. (KG)
2. Okulary za dwa dolary – Dzika namiętność (1985), reż. Jonathan Demme
Melanie Griffith w Dzikiej namiętności uosabia kontrkulturę. W czarnym stroju przypomina gotkę, choć jej etniczna biżuteria kojarzy się z latami sześćdziesiątymi. Nie jest to eteryczna postać. Jej ciało obwieszają bransolety, naszyjniki, apaszki, pasy, a głowę zdobi kruczoczarna peruka. Wielkie, niepoważne okulary z podobiznami astronautów dopełniają wizerunek. To gadżet wyjęty ze sklepu ze śmiesznymi prezentami, dodatek, który tylko pewna siebie dziwaczka może nosić na co dzień. Do tego okulary mają zbyt mały mostek, ale właśnie w tym akcesorium za dwa dolary tej nietypowej hollywoodzkiej seksbombie jest najbardziej do twarzy. Szkoda, że w finale szalona bohaterka staje się szykowną damą w perfekcyjnie dopasowanym kapeluszu. (KK)
1. Twardzi mężczyźni i ich okulary – Cobra (1986), reż. George Pan Cosmatos
Porucznik Cobretti jest gościem od zadań specjalnych, twardzielem, wysyłanym w miejsca, o których inni boją się nawet pomyśleć. Długi płaszcz, stylowa fura, lustrzane awiatorki, w których odbijają się bajeczne okolice Los Angeles oraz złole, tuż przed śmiercią – to jego znaki szczególne. Te ostatnie nosi jako pewny siebie, skupiony na zadaniu profesjonalista. Surowość stylu podkreśla jego szorstki sposób bycia. Cobra to glina idący pod prąd, czym przysparza sobie wrogów wśród innych stróżów prawa. Ostatecznie liczy się jednak skuteczność, a tej porucznikowi nie można odmówić. Gdyby nie to, że twórcy Top Gun (1986, T. Scott) ubiegli premierę Cobry o jedenaście dni, być może to o Sylvestrze Stallonie, a nie o Tomie Cruisie mówilibyśmy dzisiaj jako o tym, który przywrócił modę na awiatorki. Okulary te były używane przez pilotów już w latach trzydziestych jako ochrona przed oślepiającym słońcem, ale dopiero dzięki magii kina stały się atrybutem nowoczesnej męskości. (MP)
NUMER 2: Ostatni dzień lata | 8/2020 |