Oz Perkins w swoim trzecim filmie po raz kolejny przygląda się siłom nieczystym zamkniętym w pękatych czterech ścianach. Po katolickiej szkole dla dziewcząt i domku na prowincji należącym do pewnej pisarki, przychodzi kolej na chatkę na kurzej nóżce, oblepioną runem magicznego lasu.
Tytułowe rodzeństwo żyje w świecie pełnym tajemnic i grozy. Szalejąca zaraza mieszkańcom przynosi jedynie głód i przemoc ze strony silniejszych i majętniejszych, a okolicznej przyrodzie perspektywę szybkiej śmierci z braku słońca i nadziei. Pola spowija mgła, wilgoć grubo osiada na ciężkich murach, a gałęzie drzew wydają się już nie pamiętać, jak to było obrastać zielenią. Ziemia puchnie chorobowo, wydając plony pozwalające jedynie na zaspokojenie zachłannych hierarchów kościelnych. W optyce amerykańskiego twórcy germańska baśń odzyskuje literacką, mroczną gęstość świata przedstawionego i w interesujący sposób przesuwa akcenty zgodnie z edukacyjną podszewką. Matkująca bratu Małgosia szybko przekonuje się, że prawdziwa groza budzi się dopiero wtedy, gdy utracone zostaje bezpieczeństwo dachu nad głową.
Kreacja lasu, który obserwuje podróż i niedole rodzeństwa, uszyta jest z dziecięcej wyobraźni, wspomaganej wykoślawionymi kadrami i warstwą audialną oddającą wilgotność i nierealność przestrzeni. Drzewa sięgają wyżej, odgłosy drażnią mnogością interpretacji, a przesuwające się gdzieniegdzie cienie przybierają przeróżne kształty, zaczepione w mroczno-baśniowej proweniencji opowieści. Grzyby halucynogenne z kolei wzbudzają niewinną ciekawość, podbitą pełzającym po kręgosłupie głodem.
Dwoistość przestrzeni, zarówno surowej i groźnej, jak i zaskakująco przytulnej, bezpieczniejszej niż świat ludzi, przyciąga jak magnes do chatki czarownicy Holdy. Zmysłowość domostwa drażni nozdrza zapachem obfitych dań i drewna trzaskającego w kominku, chwilowo rozpraszając niepewność wdrukowaną doświadczeniem w charakter Małgosi. Chorobliwie żółte filtry, miękkie kąty i magicznie rozrastające się przestrzenie z wysoko zawieszonymi sufitami kreują wizerunek chatki prosto z body horroru, jako żyjącego organizmu, który pożera tuż po przejściu przez próg. Efektowne stroje bohaterów (szczególnie kapelusze i suknie czarownicy) wpisują się z kolei w anturaż niemieckiego ekspresjonizmu; prowincjonalnego horroru, przeobrażającego dawne opowieści za pomocą uatrakcyjnionego języka współczesności.
Pod czujnym okiem i długim paznokciem wiedźmy, rodzeństwo nabywa nowych umiejętności i praktycznej wiedzy, oddalając się od wizerunku tkliwych „gąb do wyżywienia”. Jaś uczy się posługiwania siekierą, Małgosia rozróżniania ziół i przygotowywania mikstur – co w obydwu przypadkach ma pozwolić na oswojenie nieprzystępnego świata wokół i wydeptania własnej ścieżki.
Sama opowieść, od początku piętnująca ucisk, staje się baśniową wersją historii coming of age. Znamienna jest przemiana otoczenia i bohaterów, gdy czar pierwszych kęsów pryska, a duchy przeszłości coraz głośniej skrobią w podłogę. Spływające tłuszczem i cukrem dania gwałtownie gniją, las zaczyna opowiadać swoją prawdziwą historię. Dzięki temu Jaś dostrzega, co tak naprawdę kryje się pod powłoką magiczności leśnej przystani.
Tymczasem u Małgosi, wraz z historią dawnych grzechów zaklętych w czterech ścianach, zaczyna budzi się świadomość własnego potencjału, odkrywanego w trakcie rozmów – magicznych seansów z leśną matroną, ujętą przez Perkinsa w nurt feministycznego odczytania. Czarownica kusi dziewczynę obietnicą rzeczywistości, w której uwolni się od społecznych więzów świata dorosłych i męskiej ciemiężliwości ukrytej pod płaszczykiem pomocy. Cena za takie „bogactwo” i dotarcie do źródeł magii będzie jednak wysoka, a ekscytująca przemiana dziecka w dorosłą uatrakcyjniona zostanie nutą niejednoznaczności. Ostatecznie, zgodnie z prawidłami baśniowej opowieści, również ta pozorna wyzwolicielka, okazuje się jedynie kolejną reprezentantką opresji. Ujawniając swoje niecne zamiary, nie tylko poprzez doświadczenie kanibalizmu, ale i niemal siłowe zawłaszczanie momentu metamorfozy w kobietę, determinującego rozwój Małgosi. Feministyczne nauki trącą więc diabolicznością, gdy narzucane są siłą, jako kolejna forma dominacji nad młodą dziewczyną.
Narracja z offu, przez większą część filmu zbędna i obciążająca historię, która lepiej brzmiałaby na niedopowiedzeniach, służy dookreśleniu finału. Miejsce, w którym Małgosia próbuje ukierunkować swój los, coraz mocniej wrastając w leśną rzeczywistość, nieświadomie wchodząc przy tym w rolę upadłej matronki o czarnych palcach, zostaje ujęte w ramy racjonalności. Mimo wyczekiwania przyszłości, niepewność losów dziewczyny wisi w powietrzu, a zło wciąż wydaje się wygodnie umoszczone w leśnej głuszy; pożywnym miejscu dla dojrzewającej demoniczności.
Małgosia i Jaś (2020), reż. Oz Perkins
O autorce:
Absolwentka dziennikarstwa i filmoznawstwa. Entuzjastka kampu, horrorów i kociego futra. Po godzinach marzy o wynalezieniu wehikułu czasu, który przeniósłby ją do obskurnych kin na nowojorskim Times Square z lat 70. Jej życiową misją jest zaszczepienie w widzach miłości do dziwności.