The last day of summer
Never felt so cold
Lato to piekło. Słońce grzeje niemiłosiernie, przestrzeń jest oświetlona tak wyraźnie, że widać każdą niedoskonałość, o mdłości przyprawia fetor potu i rozkładających się truskawek, o których zapomniano na ledwie parę godzin.
Marta Płaza – entuzjastka kina grozy i przeciwniczka lipcowego skwaru – odsłania w swoich tekstach okropieństwa wysokich temperatur. W recenzji And Soon the Darkness (1970, R. Fuest) przestrzega cyklistów przed pozornie niewinnymi pejzażami francuskiej prowincji, a w tekście omawiającym Mordercze lato (1999) Spike’a Lee przypomina o gorącym nowojorskim okresie, gdy ulice zaludniali bywalcy dyskotek, punkowcy i przyszłe ofiary seryjnego mordercy. Nie mniej sensacyjny obraz upałów ukazuje analiza serialu Wolf Creek (2016), w którym dziki, australijski outback staje się miejscem narodzin pewnej siebie wojowniczki. Sposób, w jaki Marta traktuje lato, najlepiej może jednak wyrażać jej tekst porównawczy dotyczący amerykańskich filmów inicjacyjnych. Nie interesują ją wakacyjne miłostki i czarowne czerwcowe wieczory, ale koniec przyjaźni i gnijące w lasach trupy dzieci ze Stań przy mnie (1986, R. Reiner) i Super Dark Times (2017, K. Phillips).
Karolina Graczyk ma wampiryczną naturę i z upałami też jej nie po drodze. W jej tekstach możemy jednak odnaleźć afirmację jednego z aspektów lata – odsłoniętego ciała oraz, co za tym idzie, rozdrażnionej zmysłowości. Estetyczne inklinacje autorki widać w analizie gejowskiego klasyka Różowy narcyz (1971, J. Bidgood). To zachwyt nad wizualną stroną słodkiego, marzycielskiego homoerotyzmu. Karolina patrzy też z uznaniem na postać Tamary Dobson – heroiny nurtu blaxploitation. W historycznofilmowym artykule przypomina filmy z Kleopatrą Jones, które weszły na ekrany amerykańskich kin w lipcu 1973 roku i lipcu 1975 roku. W tej wizji lata na plan pierwszy wybija się pewność siebie i ekstrawertyzm cechujący półboskie istoty obdarzone okładkowym wyglądem. Dobrze ubrane, zuchwałe kobiety pojawiają się także w jej odczytaniu kwestii męskiego spojrzenia obecnego w Tajemnicach Silver Lake (2018, D. R. Mitchell).
Pod koniec sierpnia, gdy Sara wychodzi rankiem do pracy, czuć już zapach chłodnej ziemi. W ciągu dnia robi się cieplej, ale mniejsza z tym, zaraz nadejdzie przecież upragniona pora roku. Teksty Sary Nowickiej odznaczają się orientacją melancholiczną, przywołując wymykającą się filmowym bohaterom młodość. Co jednak istotne autorka nie obiera strony permanentnej niedorosłości i wakacyjnej swobody, jaka cechuje wiecznych chłopców i dziewczynki. Bardziej interesuje ją sama natura niedorosłości. Analiza filmu Dwa tygodnie we wrześniu (1967, S. Bourguignon), jest przybliżeniem wizerunku Brigitte Bardot – jednej z najważniejszych gwiazd reprezentujących archetyp puella aeterna. A w niedalekim tematycznie, wnikliwym przeglądzie bohaterek twórczości Noaha Baumbacha, autorka ciepło spogląda na dziewczęta i kobiety, które nie boją się rozpoczęcia kolejnych życiowych etapów. Wrzesień zawsze niesie z sobą zmiany.
Karolina Kostyra twierdzi, że lubi lato, ale tylko we wspomnieniach. W rzeczywistości ożywa, kiedy może włożyć płaszcz, stąpać po chrupiących liściach i… zatęsknić za latem. W jej tekstach przoduje tematyka mijającego czasu i nostalgicznych powrotów. W komentarzu do klasycznej hollywoodzkiej realizacji Wrześniowa przygoda (1950, W. Dieterle) kreśli charakterystykę piosenek w melodramatach. Twórcy filmów o miłości wiedzą, że każdy, kto skojarzył jakiś utwór z zakochaniem, czuje ból, odsłuchując piosenkę, gdy romans jest już skończony. Pożegnania znaczą też losy królów plaży z kultowego surferskiego dzieła Wielka środa (1978). W przetłumaczonej przez Karolinę recenzji autorstwa Quentina Tarantino dzieło Johna Miliusa zyskuje należną sobie rehabilitację, a podstarzali bohaterowie ujeżdżający fale urastają do rangi walecznych rycerzy.
Tylko Dorota jest zadeklarowaną zwolenniczką lata. Ceni noce pod namiotem i horrory rozgrywające się na biwakach. Jej wizja okresu wakacyjnego nie jest jednak sielska. W artykule dotyczącym cielesności i seksualności w slasherach młodzieżowych mierzy fizyczność ociężałych morderców i ich gibkich ofiar, wydobywając ukrytą naturę gatunku – narrację o końcu niewinności. Jako autorkę i widzkę interesuje ją także bardziej metaforyczne ciepło – humanizm i łagodny humor, cechujące amerykańskie kino indie. W osobistym omówieniu twórczości przedwcześnie zmarłej Lynn Shelton opisuje Siostrę twojej siostry (2011) i pozostałe dzieła reżyserki jako swoisty rodzaj filmowej terapii. Na jesienne smutki Dorota Jędrzejewska-Szpak poleca zaszycie się na parę dni w domku za miastem. Albo przynajmniej seans filmu Shelton.
Odnalazłyśmy też wspólne wakacyjne marzenia. Prezentujemy je w trzech odsłonach. Urywki z namiętnych plażowych filmów i erotycznych eskapad przedstawia ranking Sex on the beach. Jego bohaterowie i bohaterki, korzystając z dobrodziejstwa wysokich temperatur i bujnej przyrody, znajdują dla siebie łoża pod gołym niebem. Wraz z początkiem czerwca roją się nam też myśli wynikające z innego rodzaju pragnień – chcemy wyjechać! W rankingu Nie tylko Thelma i Louise poświęconym filmom drogi udajemy się w podróże szlakiem wagabundek. Zarówno podczas tych duchowych pielgrzymek, jak i ekscytujących randek w lasach patrzymy na świat przez ciemne szkła. Wszystkie jesteśmy okularnicami, fetyszystkami ślicznych oprawek, a w składzie mamy zawodową optyczkę. Ranking I wear my sunglasses at night poświęciłyśmy w całości filmowej ikonografii okularów przeciwsłonecznych. W ostatnim dniu lata zakładamy na nos ciemne szkła i jeszcze na chwilę stajemy się wampirzycami, kobietami fatalnymi, szykownymi damami z melodramatów.
***
Ostatni dzień lata ma swoje miejsce w kulturze popularnej. Powraca w filmach inicjacyjnych i melodramatach, opiewają go utwory emo. Retoryka końca lata służy do opisania nieudanych rewolucji, kresu życiowych etapów, wypalonych miłości. Dokładamy cegiełkę od siebie. Trzymajcie się ciepło tej jesieni! (KK)